Pierwsze miesiące roku okazały się na wielu rynkach nadzwyczaj burzliwe. Po gwałtownej przecenie akcji, surowców i walut przyszło silne odbicie, które w niektórych przypadkach przekształciło się nawet w rynek byka. Nadchodzące miesiące również zapowiadają się interesująco. Referendum w sprawie Brexitu, niepewność co do zamiarów Rezerwy Federalnej, oczekiwania co do luźniejszej polityki Europejskiego Banku Centralnego, niepewność co do rozwoju gospodarek Chin i USA, problemy polityczne rynków wschodzących – to wszystko tworzy wybuchową mieszankę, która może wstrząsnąć cenami wielu aktywów. Na czym będzie szansa zarobić w tym roku? Zdania wśród analityków są jak zwykle podzielone, ale widać też zbieżne tendencje w ich prognozach.
W funta wierzymy
W przypadku walut „pewniakiem" dla wielu ekspertów już jest funt brytyjski, na którego kurs będzie wpływało referendum dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. – W ostatnich miesiącach funt był wyprzedawany w związku z obawami o skutki ewentualnego „Brexitu". Referendum w tej sprawie odbędzie się już w czerwcu, jednak do tego czasu będzie pojawiało się coraz więcej sondaży dotyczących preferencji brytyjskich obywateli w tej kwestii. Przewaga ankietowanych opowiadających się za pozostaniem Wielkiej Brytanii w UE mogłaby wesprzeć kurs funta na szerokim rynku, jednak biorąc pod uwagę poziom wyprzedania brytyjskiej waluty, szansa na największe odbicie pojawiłaby się w momencie decyzji o pozostaniu w UE. Przy takim scenariuszu funt brytyjski mógłby stać się najsilniejszą walutą w głównym koszyku w drugiej połowie roku – mówi Robert Pietrzak, analityk rynków finansowych w HFT Brokers.
– Do czerwcowego referendum w defensywie powinien być funt szterling. Jednak w drugiej połowie roku waluta ta ma szansę odrabiać straty ze względu na wygasanie premii za ryzyko i fakt, że Bank Anglii powinien rozpocząć cykl podwyżek stóp – wskazuje Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz TMS Brokers. Oczywiście okazje pojawią się też na innych rynkach. – Inwestorzy ze zbyt dużą rezerwą wyceniają ścieżkę podwyżek stóp w USA. Stwarza to pole do umocnienia dolara, zwłaszcza do walut defensywnych, czyli franka, euro i jena. W gronie walut surowcowych najsilniejszy w tym roku ma szansę być dolar kanadyjski, wspierany przez odbicie cen ropy. Na drugim biegunie powinien być dolar nowozelandzki, któremu zaszkodzi – naszym zdaniem nieunikniony – zwrot w polityce monetarnej nowozelandzkiego banku centralnego. Taka sytuacja stwarza pole do szukania wysokich stóp zwrotu także na parach crossowych poprzez długie pozycje na AUD/NZD i krótkie na NZD/CAD – dodaje Sawicki.
Dobrą okazję do zarobku może też dać polski złoty. – Złoty, podobnie jak inne waluty, tracił przez ostatnie dwa lata w związku z relatywną siłą dolara. W tym roku dolar zaczął się jednak osłabiać, pozwalając rosnąć aktywom, które do tej pory ciągnął w dół. Ceny niektórych z tych aktywów, takich jak dolar kanadyjski czy złoto, odbiły się szybko. Pozostałe, takie jak złoty i inne europejskie waluty, reagują z opóźnieniem. W tym roku europejska gospodarka ma potencjał do ożywienia w związku ze spodziewanymi działaniami stymulującymi EBC oraz z tanią ropą. Jednak do czerwca, kiedy rozstrzygnie się kwestia Brexitu, kurs EUR i GBP będzie zmienny. W opozycji do nich PLN daje sygnały świadczące o potencjalnych zwyżkach, takie jak tworząca się formacja głowy z ramionami na wykresie USD/PLN, ze szczytową wartością 3,8855. W kolejnych miesiącach roku relatywne umacnianie się złotego wobec dolara może pchnąć kurs w zakres pomiędzy poziomami 3,0000 i 3,4400, które stanowią odpowiednio 62-proc. i 100-proc. poziom zniesienia Fibonacciego względem trendu zwyżkowego zapoczątkowanego w połowie 2014 r. – mówi „Parkietowi" Collin Cieszynski, główny strateg rynkowy CMC Markets.
Nikkei, miedź i ropa
Wśród indeksów giełdowych mających w tym roku najlepsze perspektywy wzrostu często wymieniany jest japoński Nikkei 225. Ma mu służyć m.in. polityka Banku Japonii. – Po zniżkach z początku roku tendencja na rynku japońskich akcji odwróciła się w związku z wygaśnięciem czynników ciągnących ich wyceny w dół. Chodzi o ucieczkę kapitału z rynków akcji oraz o rajd jena, z którymi do niedawna mieliśmy do czynienia. W obu przypadkach sytuacja zmieniła się diametralnie i oba te problemy zamieniły się w podwójny „napęd" dla Nikkei. Biorąc pod uwagę perspektywy spadków jena, ujemne stopy procentowe oraz możliwość dodatkowej stymulacji gospodarki, japońskie akcje mogą umacniać się w kolejnych miesiącach 2016 r. Przed końcem roku wartość indeksu może znaleźć się pomiędzy poziomem 18 880 pkt wyznaczonym przez średnią 200-dniową, a 20 000 pkt, położonym zaraz pod maksimum z listopada 2015 r. przy 20 025 pkt – prognozuje Cieszynski.