Jak zarobić na Catalyst 4–7 proc. przez rok lub dwa

Inwestorzy detaliczni nie zawsze są zainteresowani inwestycjami na kilka lat, które oferuje im rynek pierwotny. Z pomocą przychodzi Catalyst.

Publikacja: 24.03.2016 13:37

Jak zarobić na Catalyst 4–7 proc. przez rok lub dwa

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Psujek

Cel został określony intuicyjnie, przy założeniu, że inwestor, który chce ulokować środki na rok, maksymalnie dwa lata, interesuje się przede wszystkim bezpieczeństwem inwestycji, ale też stopą zwrotu wartą zachodu. Dla tak nakreślonego celu ustalono kryteria wyboru. Bezpieczeństwa strzegą wielkość emisji (nie mniej niż 10 mln zł) i notowania nieodbiegające istotnie w dół od wartości nominalnej. Nominał obligacji nie może być wyższy niż 1 tys. zł, bo chodzi o dywersyfikację portfela wartego ogółem kilkanaście, może małych kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeśli w przypadku jednego emitenta kryteria wyboru spełniało kilka serii obligacji, wybrano tę o najwyższej rentowności. Natomiast jeśli chodzi o zysk, to przyjęto, że inwestor nie będzie się interesował stopą zwrotu niższą niż 4 proc. rocznie.

Bezpieczeństwo kosztuje

To ostatnie kryterium wyrzuciło z listy wielu emitentów. Na obligacjach Kruka zapadających w przyszłym roku nie można zarobić więcej niż 3,8–3,9 proc. w skali roku, publiczne emisje Orlenu dają 2,7 proc. rentowności, w limicie nie mieszczą się obligacje BZ WBK, Erbudu i innych emitentów, którzy w zamian za oferowany poziom bezpieczeństwa oferują zwykle już wyjściowo niskie oprocentowanie.

Z drugiej strony na Catalyst dostępne są papiery mniejszych firm, które oferują wysokie kupony, ale są przez inwestorów cenione wysoko ze względu na zdolność do obsługi zadłużenia. Lecz – jak wynika ze statystyk minionych lat – to w grupie emisji o wartości 10 mln zł znajdziemy największy odsetek defaultów (25 proc. emisji o wartości do 10 mln zł nie zostało wykupionych). Z tego powodu te emisje nie zmieściły się w zestawieniu przygotowanym obok.

Czynniki dodatkowe

Przeprowadzona selekcja pozwoliła wyłonić papiery 17 emitentów, które powinny zadowolić także wymagających inwestorów. Jest to liczba wystarczająca do zbudowania przyzwoicie zdywersyfikowanego portfela, w tym – jak się okazuje – także w podziale na branże. Dominują deweloperzy, jest też miejsce dla firm windykacyjnych i pożyczkowych oraz pojedynczych przedstawicieli innych branż, a więc dokładnie tak, jak ma to miejsce na Catalyst.

Przed podjęciem decyzji warto pamiętać, że część emitentów jest wyposażona w opcje call pozwalające na przedterminowy wykup obligacji, co może się przełożyć na ograniczenie rentowności inwestycji.

Poczucie bezpieczeństwa można wzmocnić, sprawdzając, czy obligacje danego emitenta (albo nawet tej konkretnej serii) posiadają inwestorzy finansowi. Fundusze emerytalne i inwestycyjne muszą publikować składy portfeli w sprawozdaniach rocznych i półrocznych. Dzięki temu wiadomo, że np. emisje Unidevelopment czy Robyga trafiły prawie w całości do portfeli inwestorów instytucjonalnych, zresztą w większości przypadków papiery w jakiejś części są obecne w portfelach funduszy. Co oczywiście nie jest gwarancją bezpiecznej inwestycji, ale po prostu zwiększa prawdopodobieństwo tego, że przyjrzał się jej profesjonalnie przygotowany zarządzający (a raczej komitet inwestycyjny) i uznał, że oferowany kupon jest adekwatny do podejmowanego ryzyka.

Średnio 5,8 proc.

Najniższą rentowność w stawce dają obligacje Echa (ale pamiętajmy o skreśleniu licznej grupy papierów, które dają rentowność poniżej 4 proc.) – te, które deweloper uplasował w publicznej emisji w jeden dzień. Najwięcej (7,9 proc.) można zarobić na obligacjach Ferratum, które bywały na Catalyst droższe niż obecnie. 5,8 proc. średniej rentowności brutto w odniesieniu do oprocentowania lokat jako substytutu stopy wolnej od ryzyka z perspektywy detalicznego nabywcy prezentuje się kusząco, zwłaszcza jeśli pamiętać o panoszącej się deflacji. Oczywiście nie należy zapominać o ryzyku. Dlatego kryteria selekcji można rozszerzać np. o wskaźniki zadłużenia, płynności, zdolności obsługi długu, by kierując się własnymi preferencjami, znaleźć pozycje najlepiej spełniające własne wymagania. Przy użyciu odpowiednich narzędzi nie jest to wcale żmudna praca.

Emisje | Wzrost marż wpłynie na rynek wtórny

W trzech z czterech publicznych emisji obligacji przeprowadzonych w tym roku emitenci zdecydowali się na podniesienie marż względem ofert z ubiegłego roku. W tym gronie znalazł się nawet Kruk, który teoretycznie nie musiał tego robić, bo notuje stały spadek wskaźników zadłużenia oraz ogromne zainteresowanie własnymi obligacjami. Mimo to w najnowszej emisji proponuje inwestorom 3,15 pkt proc. marży ponad WIBOR3M wobec 2,9 pkt proc. marży oferowanych w IV kwartale.

Wyższe marże w nowych emisjach wymusza głównie wprowadzenie podatku bankowego. Planując inwestycje na rynku wtórnym, trzeba ten element brać pod uwagę, ponieważ wyższe kupony na rynku pierwotnym mogą się przełożyć (i przekładają się) na wzrost rentowności na rynku wtórnym, a to oznacza spadek cen. Listopadowa emisja publiczna Kruka nadal notowana jest powyżej nominału (100,6 proc.), ale o 1 pkt proc. poniżej wartości z początku marca.

Serie o krótkim terminie zapadalności zmieniają notowania w mniejszym stopniu – krótki okres do wykupu pozwala regulować rentowność przy minimalnych zmianach cen.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku