Aprecjacja złotego nie jest dobrą informacją dla inwestorów lokujących za granicą – każdy „pracujący" dolar lub euro są warte mniej złotych. I odwrotnie – gdy złoty się osłabia, inwestorzy nad Wisłą zyskują.
Ta druga sytuacja była doskonale widoczna w pamiętnym 2011 r., kiedy S&P500 wyszedł na zero, a mimo to uczestnicy polskich funduszy akcji amerykańskich zarobili ponad 10 proc. Jednak od tego czasu sporo wody w Wiśle upłynęło i nadzieje klientów TFI na to, że wahania kursu złotego pomogą ich oszczędnościom, obecnie okazują się płonne. Coraz trudniej o fundusze zagraniczne, które nie zabezpieczają się przed ryzykiem walutowym, mimo że oferta TFI jest znacznie bogatsza niż pięć lat temu – praktycznie wszystkie specjalistyczne fundusze otwarte (SFIO) uruchomione w ostatnich kilkunastu miesiącach są oparte na zagranicznych strategiach inwestycyjnych. Biorąc pod uwagę ich rosnącą popularność (w 2015 r. niemal cała sprzedaż netto detalicznych funduszy akcji – 3,7 mld zł netto – przypadła na portfele inwestujące za granicą), nie dziwi, że TFI decydują się oszczędzić klientom ryzyka walutowego. Produkty, które kiedyś były przeznaczone dla doświadczonych inwestorów, stają się bowiem masowe.
– Mechanizm zabezpieczenia ryzyka walutowego przez fundusze sprawia, że opłaca się go stosować w przypadku inwestycji w tzw. twardych walutach – dolarze i euro. To, że w Polsce są wciąż wyższe stopy procentowe niż w strefie euro i USA, sprawia, że zabezpieczenie za pośrednictwem swapów walutowych może dodać ok. 1 pkt proc. dodatkowego zysku do funduszu. Zabezpieczenie w uproszczeniu polega na tym, że pożyczamy np. euro i uzyskane pieniądze lokujemy w złotym. W przypadku euro lub dolara lokujemy po wyższej stopie, niż pożyczamy. Z kolei w przypadku inwestycji w walutach rynków wschodzących, gdzie stopy procentowe są wyższe niż w Polsce, ten mechanizm może odebrać nawet 4–5 pkt proc. stopy zwrotu – wyjaśnia Adam Łukojć, zarządzający Skarbiec TFI.
Mimo coraz powszechniejszego hedgingu na rynku wciąż są fundusze, których zarządzający i uczestnicy odczuli tegoroczne umocnienie złotego. – Od początku roku złoty zyskał niemal 5 proc. do dolara, co w dość wyraźny sposób przełożyło się na stopę zwrotu Caspar Globalnego – przyznaje Michał Górczewski, współzarządzający funduszem. – Struktura jego aktywów od początku oscylowała w okolicach 40-procentowej ekspozycji na denominowane w dolarze ETF. Oczywiście w przypadku niekorzystnego obrotu spraw staramy się antycypować zachowanie par walutowych i wyszukujemy takie kierunki inwestycyjne, którym nie towarzyszy ryzyko walutowe – zapewnia.
Zdaniem ekspertów uczestnicy funduszy z ekspozycją walutową najgorsze – przynajmniej na razie – mają za sobą. – Przewidujemy, że w II kw. złoty pozostanie względnie stabilny wobec euro i osłabi się do dolara – prognozuje Konrad Białas, główny ekonomista TMS Brokers. – Fed zdaje się przeciwdziałać przedwczesnemu budowaniu oczekiwań odnośnie do podwyżek stóp procentowych (i tym samym umacnianiu USD). Jednak nie wyklucza to kolejnej podwyżki w czerwcu. Sądzimy, że dane z USA będą przemawiać za kontynuacją normalizacji polityki pieniężnej. Prawdopodobnie Fed nie rozpocznie procesu przygotowywania rynków na podwyżkę wcześniej niż pod koniec maja – dodaje. Na koniec czerwca dla par EUR/PLN i USD/PLN prognozuje odpowiednio 4,30 i 3,98.