W ubiegłym roku pana autorski portfel foreksowy zarobił aż 25,69 proc. Jaki jest przepis na sukces? Proszę o jedną zasadniczą radę dla inwestorów, aby nie wypaść z gry i zarabiać na foreksie.
Nie otwierajmy pozycji tam, gdzie potencjalna strata jest większa od możliwej do uzyskania stopy zwrotu. Przed spadkiem wartości zainwestowanego kapitału uchroni nas stop loss, czyli zlecenie obronne, w którym ustalamy wysokość kapitału, który godzimy się stracić. Pamiętajmy, aby stosunek zysku do straty wyniósł minimum 2:1.
Pierwszy kwartał na rynkach finansowych był dość nerwowy. Co dalej? Czy można dostrzec „czarne łabędzie", czyli wydarzenia, które znów zasieją niepokój?
Czarne wizje odstawiłbym na bok. Uważam, że najbliższe miesiące tego roku będą dobrym okresem dla inwestorów, zwracając uwagę na poprawiające się perspektywy największych gospodarek świata, na skutek zmiany trendów na rynkach surowcowych i ekspansywnej polityki banków centralnych. Oczywiście istnieją pewne ryzyka, takie jak Brexit czy rozpad całej Unii Europejskiej na skutek narastającego problemu imigracyjnego, co w konsekwencji może wzmocnić awersję do ryzyka i tym samym doprowadzić do załamania wzrostowych trendów na giełdach, jak i do mocnej deprecjacji funta brytyjskiego i euro. Niemniej oceniam, że wizja ta jest na tyle mało prawdopodobna, że nie powinno się brać jej pod uwagę. Większe znaczenie dla rynków finansowych może mieć sytuacja na świecie, a konkretnie na Bliskim Wschodzie oraz w Chinach. W pierwszym przypadku, kiedy nastąpi eskalacja konfliktu w Syrii, istotnie może podrożeć ropa naftowa, ponieważ wzrosną obawy o dostawę surowca z krajów Zatoki Perskiej. Z kolei w Chinach duże kontrowersje budzi manipulacja kursem juana. Każda próba dewaluacji chińskiej waluty może zakończyć się silnym szokiem dla rynków finansowych.
Rynkiem bazowym dla wielu inwestorów foreksowych jest najbardziej płynna para walutowa, czyli EUR/USD. Za nami marcowe posiedzenia EBC i Fedu. Jak wpłyną one na perspektywy eurodolara?