Z informacji przekazanych „Parkietowi" wynika, że odpowiednią deklarację złożyło dotychczas około 100 tys. osób. Zainteresowanie zmianą jest więc niewielkie.
Dwa lata temu, gdy po raz pierwszy można było wybrać między OFE a ZUS, na pozostanie w otwartych funduszach emerytalnych zdecydowało się 2,5 mln ubezpieczonych. Reszta, czyli blisko 14 mln Polaków, automatycznie trafiła do ZUS i teraz (okienko transferowe zostało otwarte 1 kwietnia) ma dopiero pierwszą okazję, by wybór zmienić.
Z OFE czy bez
Odprowadzanie składek tylko do ZUS oznacza, że trafia tam 19,52 proc. naszego wynagrodzenia. Pieniądze te zasilają Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (FUS) i są przeznaczane na wypłatę świadczeń dla obecnych emerytów.
Po wyborze opcji z OFE część naszej składki jest zapisywana na koncie w ZUS, a część, dokładnie 2,92 proc. pensji, trafia do otwartego funduszu emerytalnego. Pieniądze te są inwestowane na rynku kapitałowym.
Małe zainteresowanie funduszami emerytalnymi może wynikać z faktu, że od zmian w lutym 2014 r. OFE straciły średnio 3,8 proc. Do wyboru OFE może zniechęcać też mechanizm tzw. suwaka bezpieczeństwa, który przymusowo transferuje środki zgromadzone w funduszach na subkonto w ZUS. Proces ten zaczyna się dziesięć lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Finalnie w momencie przejścia na emeryturę nie będziemy mieli w OFE ani złotówki.