Wśród analityków panuje jednak zgoda, że jeszcze w tym miesiąca ta okrągła bariera może zostać naruszona, co w praktyce oznaczałoby dalszy spadek notowań.
Takiego scenariusza spodziewa się m.in. Kamil Maliszewski z DM mBanku, który w sierpniowym portfelu foreksowym „Parkietu" zajął krótką pozycję na rynku złota, tłumacząc to pogorszeniem perspektyw tego kruszcu. Analityk zauważa, że w ciągu zaledwie pół roku ceny metalu wzrosły o ponad 30 proc., co w ujęciu dolarowym przekłada się na skok o przeszło 300 dolarów za uncję.
– To wynik bardzo rzadko spotykany na przestrzeni ostatnich dekad. Trudno więc liczyć na to, by złoto mogło dalej zyskiwać w sytuacji, gdy nie widać żadnych sygnałów przyspieszania inflacji w globalnej gospodarce, a nastroje na rynkach akcji pozostają bardzo dobre. Wiele wskazuje więc na to, że tegoroczny szczyt kursu mógł zostać już wyznaczony lub znajduje się bardzo blisko – mówi Maliszewski. Zaznacza jednocześnie, że jeśli Fed zdecyduje się w tym roku podnieść stopy procentowe, umacniając zarazem dolara, to cena złota może pogłębić korektę i spaść do okolic 1200 dolarów za uncję.
Dorota Sierakowska, analityk surowcowy DM BOŚ, podziela opinię, że decydujący wpływ na ceny złota może mieć nagły zwrot w polityce Fedu. – Kwestia kolejnej podwyżki stóp procentowych w USA to temat numer jeden. Jeśli napływające dane z amerykańskiej gospodarki będą dobre, to niewykluczone, że Fed zdecyduje się na ruch jeszcze w tym roku. Gdy rynek zacznie wierzyć w taki scenariusz, to nietrudno się domyślić, że dolar się umocni, a ceny złota spadną. Te dwa rynki są nieodłącznie ze sobą powiązane – tłumaczy Sierakowska.
Specjalistka DM BOŚ tak jak Maliszewski obstawia, że złoto stanieje. Różnica polega na tym, że jej zdaniem przecena nie będzie zbyt dotkliwa.