Zaznaczył jednak, że to jest jego zdanie, a innych członków RPP będzie namawiał jedynie do tego, żeby utrzymać politykę pieniężną bez zmian co najmniej do końca 2017 r.
Marcowe obrady RPP zakończyły się zgodnie z jednomyślnymi oczekiwaniami ekonomistów. W drugą rocznicę ostatniej obniżki stóp procentowych w Polsce Rada utrzymała je na niezmienionym poziomie. Stopa referencyjna NBP wynosi nadal 1,5 proc. Nie spełniły się przypuszczenia części ekspertów, że najnowsze prognozy Instytutu Ekonomicznego NBP zakwestionują dominujący w RPP pogląd, że wzrost inflacji jest przejściowy. To mogłoby Radę zmusić do rozważenia podwyżki stóp jeszcze w tym roku.
Prognozy IE NBP, sporządzone przy założeniu braku zmian stóp procentowych, jako najbardziej prawdopodobny poziom inflacji w tym roku wskazały 2,1 proc., a w przyszłym roku 1,9 proc. To spora zmiana w stosunku do prognoz listopadowych, które zakładały średnioroczną inflację w latach 2017 i 2018 na poziomie odpowiednio 1,3 i 1,5 proc. Z drugiej strony najnowsze prognozy sugerują, że po odbiciu dynamiki cen w pierwszej połowie br. później zacznie się ona znów oddalać od celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.).
RPP, tak jak w poprzednich miesiącach, podkreśliła więc, że wzrost inflacji to niemal wyłącznie efekt wyższych niż przed rokiem cen surowców na światowych rynkach, a to jest czynnik poza kontrolą krajowej polityki pieniężnej. – Dla naszych decyzji kluczowe będzie to, co się będzie działo z inflacją w 2018 r. – powiedział jeden z członków tego gremium Łukasz Hardt. Teoretycznie rekordowo niska stopa bezrobocia powinna skutkować presją na wzrost płac i w efekcie innych cen w gospodarce. – Sytuacja na rynku pracy jest jednak niejednoznaczna. Choć bezrobocie jest niskie, to pracy wciąż szuka się długo – tłumaczył Hardt, wskazując, że krajowa presja inflacyjna, której RPP musiałaby przeciwdziałać, może się szybko nie pojawić.