We wtorek po południu cena baryłki ropy WTI utrzymywała się poniżej 78 dolarów. Z kolei notowania ropy Brent spadały poniżej 85 dolarów. Wyprzedaż była spowodowana ogłoszeniem amerykańskiego Departamentu Energii, który zapowiedział sprzedaż 26 mln baryłek ropy, mimo najniższego poziomu rezerw od 1983 r. Surowiec ma trafić na rynek w miesiącach kwiecień–czerwiec. Właśnie z powodu niskich zapasów początkowo chciano wycofać się z ustalonej wcześniej sprzedaży, jednak taka decyzja wymagałaby zgody Kongresu, dlatego zrezygnowano z tych planów. Po sprzedaży, rezerwy osuną się do poziomu 346 mln baryłek.

Spadki wzmogły także dobre wieści dotyczące marcowych prognoz produkcji siedmiu największych amerykańskich rafinerii. Jak wynika z danych Energy Information Administration, wydobycie we wspomnianych rafineriach w marcu sięgnie 75 tys. baryłek ropy dziennie.

W odpowiedzi na wojnę w Ukrainie oraz pandemię, amerykański rząd sprzedał dotychczas 180 mln baryłek ropy. Co więcej, zapowiedziane odnowienie zapasów wcale nie musi podbić cen surowca w przyszłości, ponieważ rządzący chcą nabyć ropę po korzystniejszej od rynkowej cenie. Obecnie wspomniany Departament Energii ma współpracować z Kongresem w celu odnowienia rezerw. Odrzucono jednak pierwszą ofertę zakupu 3 mln baryłek ropy, właśnie z powodu zbyt wysokiej ceny. Rządzący oczekują, że uzupełnią zapasy kupując surowiec za około 70 dolarów za baryłkę.