Ceny ropy, które jeszcze tydzień temu znajdowały się najniżej od sześciu miesięcy, wyraźnie odbijają, wspierane przez sugestie Saudyjczyków o możliwości cięcia wydobycia przez OPEC+. We wtorek za baryłkę brenta płacono już nawet 98 dol., czyli o około 7 proc. więcej niż na dnie sprzed tygodnia, po tym jak rynkiem zachwiały wypowiedzi ministra ds. energii liderującej kartelowi Arabii Saudyjskiej.
Jak przekonywał Abdulaziz bin Salman w rozmowie z agencją Bloomberg, na rynku kontraktów na ropę panuje „ekstremalna” zmienność i brak płynności. Efektem jest jego coraz silniejsze oderwanie od fundamentów na rynku fizycznego surowca, a to zdaniem oficjela argument za cięciem produkcji przez OPEC+.
Po rosyjskiej agresji na Ukrainę ropa początkowo znacznie drożała, jednak związany z zachodnimi sankcjami na Rosję spadek tamtejszej produkcji okazał się wolniejszy od prognoz. Kraje zachodnie naginają restrykcje, a import rosyjskiej ropy zwiększyły Indie i Chiny. Dodatkowo inwestorzy coraz silniej spekulowali o możliwym szerszym powrocie na rynek surowca z objętego sankcjami Iranu.
Na to, że powrót do porozumienia wokół irańskiego programu atomowego, z którego USA wycofały się w 2018 r., jest realny, wskazywały poniedziałkowe wypowiedzi rzecznika Departamentu Stanu. Ned Price oceniał w komentarzu do propozycji porozumienia przedstawionych przez UE, że Iran wycofał się z części żądań, które były nie do zaakceptowania dla USA.