Strategiczne partnerstwo koncernów motoryzacyjnych Fiat i Chrysler może nie dojść do skutku. Prezes włoskiej spółki Sergio Marchionne oznajmił, że jest gotów zerwać negocjacje, jeśli kanadyjskie i amerykańskie związki zawodowe nie zgodzą się przed końcem kwietnia na znaczną obniżkę kosztów pracy. Dla Chryslera oznaczałoby to bankructwo. Agencja ratingowa Moody’s ocenia, że prawdopodobieństwo takiego rozwoju wydarzeń wynosi 70 proc.
[srodtytul]Ugoda, albo bankructwo[/srodtytul]
Rozmowy o aliansie Fiata i Chryslera rozpoczęły się w styczniu. Na jego mocy, Włosi mieliby udostępnić Amerykanom swoje rozwiązania techniczne w dziedzinie produkcji małych i średnich aut. W zamian objęliby 20 proc. udziałów Chryslera, który obecnie jest w 80 proc. pod kontrolą funduszu Cerberus, a w 20 proc. niemieckiego Daimlera. Pakiet Fiata rósłby wraz z realizacją kolejnych etapów partnerstwa aż do 49 proc., a po spłacie przez Chryslera pożyczek od Waszyngtonu mógłby przekroczyć 50 proc.
Ten plan wydał się amerykańskim władzom tak korzystny, że pod koniec marca postawiły Chryslerowi ultimatum: albo do końca kwietnia sfinalizuje rozmowy z Fiatem, albo czeka go bankructwo. W pierwszym wypadku koncern otrzymałby od rządów w Waszyngtonie i Ottawie kolejne 7 mld USD pomocy.
Jak jednak ocenił w rozmowie z kanadyjskim dziennikiem „Globe and Mail” Marchionne, szanse na porozumienie z Chryslerem, który ma zakłady produkcyjne zarówno w USA, jak i Kanadzie, wynoszą obecnie 50 proc. Związki zawodowe pracowników koncernu z obu państw nie są bowiem skłonne do ustępstw, które pozwoliłyby obniżyć koszty pracy do poziomów, jakimi charakteryzują się amerykańskie fabryki japońskich i niemieckich producentów aut. Jak zauważył 56-letni Marchionne, wysuwając swoje roszczenia związkowcy zdają się nie dostrzegać faktu, że Chrysler z technicznego punktu widzenia zbankrutował. Podkreślił przy tym, że szczególnie uparty jest kanadyjski związek CAW.