Według prognoz Amerykańskiego Stowarzyszenia Banków Hipotecznych sięgnie ona 2,8 bln USD.

Tendencja stała się wyraźna począwszy od grudnia 2008 r., gdy Rezerwa Federalna obcięła główną stopę procentową do 0,25 proc. Liczba wniosków o kredyty refinansowe skoczyła wówczas do poziomu nienotowanego od 2003 r. Choć od tego czasu mocno się waha, w pierwszych czterech miesiącach 2009 r. była średnio 2,5-krotnie wyższa niż w latach 2004–2008. Podobnie jest w przypadku udziału takich pożyczek w całkowitym wolumenie kredytów przyznawanych przez banki. W minionych pięciu latach odsetek ten wynosił średnio 45 proc., zaś w pierwszych czterech miesiącach roku aż 75 proc.

Prowizje od kredytów refinansowych były jednym z czynników, które podbiły wyniki amerykańskich banków za I kwartał 2009. Przykładowo Wells Fargo, którego zysk netto skoczył w pierwszych trzech miesiącach o 5o proc. (rok do roku), udzielił w tym czasie 101 mld USD kredytów hipotecznych – najwięcej od 2003 r. Bank ten musiał zatrudnić dodatkowy personel do obsługi transakcji refinansowych.

Przeciętne oprocentowanie 30-letnich kredytów o stałej stopie procentowej, które jeszcze rok temu wynosiło około 6 proc., od początku kwietnia utrzymuje się poniżej 5 proc. Według ekonomistów Freddie Mac amerykańscy pożyczkobiorcy mogliby dzięki refinansowaniu oszczędzić w sumie 18 mld USD.

Analitycy wskazują jednak, że w przeciwieństwie do poprzednich boomów refinansowych, dziś trudniej jest dostać taki kredyt. Po załamaniu się rynku pożyczek subprime banki wnikliwiej sprawdzają wiarygodność klientów.