Cóż, jeśli kogoś pesymizmem napawa fakt, że po jesieni następuje zima...Zresztą deflacja też ma wiele pozytywnych aspektów. Ci, którzy inwestują odpowiednio do tych warunków, mogą się wzbogacić. Gdy ten okres się kończy, można też kupić akcje, a przede wszystkim nieruchomości, w bardzo atrakcyjnych cenach. Sądzę więc, że równie dobrze można powiedzieć: „Wydaje się bardzo optymistyczne, że nic się obecnie z kryzysem nie da zrobić, ponieważ dzięki temu możemy mieć wysoki stopień pewności co do naszej strategii inwestycyjnej”. To prawda, że depresje w gospodarce są dla wielu osób trudne. Lecz takie okresy zawsze stanowiły element ludzkiego życia i tak będzie dalej. Chyba ostatecznie musi w nich być coś dobrego, skoro stanowią część naszego doświadczenia.
[b]Dziękuję za rozmowę.[/b]
[ramka][b]Robert Prechter[/b]
Urodził się w 1949 r. Studiował psychologię na uniwersytecie Yale, którą ukończył w 1971 r. Zainteresowanie tą dziedziną jest wyraźnie widoczne w jego analizach rynkowych, odwołujących się często do pojęć z dziedziny finansów behawioralnych.
Karierę analityka technicznego rozpoczął w 1975 r. w banku Merrill Lynch. Od 1976 r. Prechter publikuje biuletyn „Elliott Wave Theorist”, poświęcony analizie rynków finansowych z wykorzystaniem teorii fal Elliotta. Od 1979 r., gdy opuścił szeregi Merrill Lynch, publikacja ta dostępna jest tylko dla subskrybentów. W okresie szczytowej popularności w latach 80. docierała do około 20 tys. odbiorców.
W 1984 r. Prechter zwyciężył w konkursie inwestycyjnym US Trading Championship w kategorii opcji. Jego kariera nabrała wówczas rozmachu, a telewizja Financial News Network (dziś CNBC) przyznała mu tytuł „guru dekady”.
W latach 1990–1991 Prechter był prezesem Stowarzyszenia Analityków Technicznych.
Niemal od początku swojej kariery Prechter zajmuje się pisarstwem, co zaowocowało 13 książkami. Klasyczną już pozycją jest jego „Teoria Fal Elliotta”, opublikowana w 1978 r. W 2002 r. ukazał się bestseller „Pokonać krach: możesz prosperować w okresie deflacyjnej depresji”.
Prechter jest najbardziej znanym propagatorem i kontynuatorem teorii fal Elliotta, opracowanej w latach 30. przez Ralpha Nelsona Elliotta. Rozwija także własną teorię, w myśl której to fale społecznych nastrojów oddziałują na rynki i gospodarkę, a nie na odwrót.
Oprócz rzeszy zwolenników Prechter ma też licznych krytyków. Ostatnio wytykają mu, że nie przewidział gwałtownego wzrostu cen ropy naftowej w 2008 r. [/ramka]
[ramka][b]Teoria fal Elliotta – popularna i kontrowersyjna zarazem[/b]
Teorię fal, którą Robert Prechter spopularyzował w latach 80., stworzył już w końcu lat 30. Ralph Nelson Elliott. Przekonywał on, że przypływy optymizmu i pesymizmu inwestorów układają się w regularne cykle, na które składa się zawsze 8 fal.
Fale wzrostowe, które na wykresie oznaczono jako 1, 3 i 5, są przerywane przez korekty 2 i 4. Następnie trend wzrostowy się załamuje i powstają fale A, B i C. Analogicznie można opisać trend spadkowy, tyle że wówczas fale 1, 3, 5 i B są spadkowe, zaś 2, 4, A i C są zwyżkowe.
Zwolennicy teorii Elliotta twierdzą, że taki układ dotyczy trendów w różnych ramach czasowych – począwszy od „wielkiego supercyklu” obejmującego nawet pół wieku, a skończywszy na wykresach w układzie minutowym. Na każdą falę supercyklu składają się fale w krótszych ramach czasowych.
Szczególną rolę w teorii Elliotta pełnią tzw. zniesienia Fibonacciego. Zakłada się np. że w czasie hossy fala 2 nie powinna zabrać więcej niż 61,8 proc. fali 1, fala 3 powinna być o 61,8 proc. większa od fali 1, zaś fala 4 nie powinna zabrać więcej niż 38,2 proc. fali 3.
Teoria ta jest zagadnieniem kontrowersyjnym, nawet wśród analityków technicznych, i bywa określana jako „pseudonaukowa” (jedną z książek Elliott zatytułował: „Prawa natury – tajemnica Wszechświata”). Główny zarzut jest taki, że z góry trudno jest określić, kiedy dany ruch cen należy zaliczyć do określonej fali. O wiele łatwiej jest to uczynić dopiero po fakcie.
Przykładowo: z dzisiejszej perspektywy widać, że ostatnią bessę na wykresie WIG-u faktycznie można podzielić na pięć fal: 1 (dołek w styczniu 2008), 2 (szczyt w lutym 2008), 3 (dołek w październiku 2008), 4 (szczyt w listopadzie 2008) i 5 (dołek w lutym br.). Tyle tylko, że równie dobrze 5 fal narysować można było już w połowie 2008 r. (druga sięgnęła szczytu w październiku 2007, a piąta w lipcu 2008). Mogło się wówczas wydawać, że bessa dobiegła końca.[/ramka]