Faktyczna nacjonalizacja ma być ostatnią deską ratunku dla potencjalnych bankrutów, ale nowelizacja prawa bankowego tworzy także inne możliwości przyjścia im z pomocą. Władze zastrzegają, iż nowe przepisy powstały nie w odpowiedzi na obecną sytuację w branży, a raczej jako zabezpieczenie na każdą ewentualność.

Przyjęta przez izbę wyższą parlamentu ustawa zawiera zestaw środków na wypadek, gdyby jakaś instytucja finansowa stanęła nagle wobec wielkich potrzeb kapitałowych. Umożliwia po pierwsze sprawniejsze podniesienie kapitału zakładowego. Oprócz tego daje narzędzia szybszego reagowania kryzysowego bankowi centralnemu. Mógłby on m.in. blokować decyzje władz firmy zagrażające jej stabilności finansowej.

Jednym z założeń rządowych twórców ustawy było, aby w możliwie największym stopniu umożliwić rozwiązanie problemu przez sektor prywatny. Dlatego jeśli dana instytucja nie będzie już mogła bez pomocy utrzymać się na rynku, na początek rola państwa sprowadzi się do próby zorganizowania jej przejęcia. W takiej sytuacji miałby zostać powołany tzw. bank pomostowy, który po objęciu kontroli nad bankrutem sprzedałby go konkurencji. Dopiero w przypadku braku chętnych, właścicielem stałby się skarb państwa, a konkretnie stworzony przezeń tzw. bank specjalnego przeznaczenia.

Nowe prawo bankowe będzie raczej niespotykane w skali naszego regionu. Na Zachodzie jednak regulacje dotyczące przejmowania przez państwo udziałów w bankach są coraz bardziej popularne. Niektóre wprowadzone w Czechach rozwiązania wzorowane są na uchwalonej kilka tygodni temu ustawie niemieckiej. W USA te kontrowersyjne kwestie podjęto w ustawie TARP autorstwa sekretarza skarbu Henry’ego Paulsona oraz Planie Stabilności Finansowej opracowanym przez jego następcę, Timothy’ego Geithnera.

Wyniki czeskich banków w I kwartale były lepsze niż polskich. Jednak te za kolejne trzy miesiące mogą być znacznie gorsze, gdyż spadek aktywności gospodarczej grozi szybkim pogorszeniem jakości portfeli kredytowych.