General Motors przygotowuje powrót na giełdę

Banki Morgan Stanley i JP Morgan Chase mają największe szanse pokierowania powrotem General Motors na giełdowy parkiet

Publikacja: 13.06.2010 16:33

General Motors przygotowuje powrót na giełdę

Foto: AFP

Banki walczą intensywnie o poręczenie pierwotnej oferty publicznej (IPO) nie tyle ze względu na spodziewane honorarium — choć w przypadku GM sprzedaż części akcji może dać 10-20 mld dolarów — ile ze względu na prestiż i widoki na dalsza współpracę.

Gdyby rzeczywiście sprzedaż części akcji GM dała 10-20 mld, byłaby to największa operacja od podobnej z marca 2008 r. przeprowadzonej przez Visa Inc. Wówczas spółka uzyskała 19,7 mld dolarów, była jedną z największych w historii USA.

Amerykański skarb państwa reprezentowany przez resort finansów jest teraz właścicielem 60,8 proc. udziałów w GM, reszta należy do Kanady (rządu federalnego i prowincji Ontario), do związków zawodowych i funduszy emerytalnych, które łącznie dały rok temu koncernowi 50 mld dolarów na wyjście z bankructwa.

Koncernowi udało się to, przeprowadził sanację, zrezygnował z ochrony przed wierzycielami, w I kwartale miał nawet zysk 865 mln dolarów po rocznych stratach. Obecna IPO jest ważna, bo pozwoli mu uwolnić się od rządowej kurateli. — Im szybciej to zrobi, tym lepiej — uważają analitycy, którzy oceniają wartość odmłodzonego GM na od 60 mld do ponad 80 mld dolarów. Powiązanie koncernu z rządem przysporzyło mu przydomka „Government Motors” i kosztowało sporą utratę udziału w rynku amerykańskim, bo konsumenci uznali koncern za nieudacznika.

Morgan Stanley był jednym z kluczowych doradców rządu amerykańskiego ds. restrukturyzacji w czasie kryzysu finansowego. Bank doradzał resortowi finansów w sprawie specjalistów od kredytów hipotecznych Fannie Mae i Freddie Mac, pomaga teraz rządowi w sprzedaniu reszty udziałów w Citigroup.

Banki udzielające poręczeń dla IPO dostaną jakieś 0,75 pkt proc. wartości operacji. To dość mało, bo honorarium za znacznie mniejszą ofertę publiczną wynosi 7 proc, a przy miliardowych reparacjach 3-3,5 pkt proc. — wyjaśnił anonimowo pewien bankier. Tym razem jednak poręczyciele mogą zgodzić się na znacznie niższą stawkę, bo w grę wchodzi tak znana firma jak GM, ponadto mogą liczyć na dalszą współpracę z tym koncernem. Rzecznicy obu wymienionych banków, a także samego koncernu nabrali z kolei wody w usta, przedstawiciel resortu finansów też nie chciał niczego komentować.

General Motors wybierze wiodące banki dla swej IPO, ale resort finansów może zawetować taki wybór, ustali wysokość wynagrodzeń dla banków. Rząd ma też prawo decyzji, czy weźmie udział w operacji i w jakim rozmiarze. W 2009 r. dał koncernowi 50 mld dolarów: 43 mln w gotówce i niemal 7 mld pożyczkami. GM zwrócił w kwietniu 6,7 mld, więc rządowi został tylko udział w kapitale koncernu.

Nie wiadomo, jak duża będzie IPO. Jeśli popyt będzie duży, sprzedaż może dać 20 mld dolarów. Ostatnio na rynku akcji w w USA nastąpił spadek, Europa ma problemy z kredytami. Na wiele IPO nie było więc chętnych, co zmusiło spółki do odroczenia planów sprzedaży akcji. Bardziej prawdopodobna jest więc suma 10 mld za akcje GM.

Aby koncern mógł zwrócić wszystkie pieniądze podatników, musi osiągnąć wartość rynkową ponad 70 mld. W maju analityk z banku JP Morgan wycenił koncern na niemal 90 mld. Dla porównania Ford był wtedy wart 38 mld.

Nie jest również znany termin samej operacji. W administracji mówi się, że nie nastąpi przed IV kwartałem. Prezes GM Ed Whitacre wspomniał o możliwym końcu roku albo o 2011 r.

Gospodarka światowa
Amerykański PKB spadł w pierwszym kwartale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Volkswagen odnotował 37-proc. spadek zysku w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
PKB strefy euro wzrósł o 0,4 proc.
Gospodarka światowa
Chiny zniosły cło na amerykański surowiec. Ale nie chcą się przyznać
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka światowa
Globalny szef international w Citi: na świecie będzie coraz mniej wolnego handlu
Gospodarka światowa
Czy DOGE rzeczywiście „ciął piłą łańcuchową” wydatki budżetowe?