Taką prognozę opublikował wczoraj Michael Macdonald, analityk z Credit Suisse Group. Uważa on, że dopiero wtedy inwestorzy mogą zaliczyć złoto do kategorii bańkowych aktywów i przystąpić do jego wyprzedaży.

Na razie sprzedają dolary, a złoto kupują. W wyniku takich transakcji cena szlachetnego kruszcu wczoraj w Londynie (dostawy natychmiastowe) do godz. 17 naszego czasu osiągnęła rekordowy poziom 1265,3 USD, a w bardziej płynnych notowaniach na nowojorskiej giełdzie za uncję płacono 1263,90 USD.

Od początku stycznia złoto zdrożało o 15 proc. i zanosi się na dziesiąty już kolejny roczny wzrost jego ceny, co byłoby najdłuższym wzrostowym okresem na tym rynku od co najmniej 1920 r. Inwestorzy raz traktują złoto jak surowiec, innym razem znów jak walutę. Tym razem przeważa właśnie to drugie podejście i dolary zamieniane są na złoto przez tych, którzy szukają bezpiecznego ulokowania swoich pieniędzy.

Zagrożenia dla dolarów, ale także innych walut, upatrują oni w zamieszaniu wywołanym kryzysem w strefie euro i wynikającą z niego niepewnością globalnego wzrostu.