Rentowność dziesięcioletnich obligacji amerykańskiego skarbu spadła wczoraj do najniższego poziomu od marca 2009 r. Wtedy Rezerwa Federalna ogłosiła program ilościowego luzowania polityki pieniężnej (polegał m.in. na skupie obligacji za dodrukowane pieniądze). Papiery te od kilku miesięcy drożeją, choć Departament Skarbu emituje rekordowe ilości papierów dłużnych – tylko w minionym tygodniu pozyskał w ten sposób 74 mld USD (231,4 mld zł).
Sytuacja na amerykańskim rynku obligacji nie jest bynajmniej ewenementem. Rentowność niemieckich dziesięciolatek – która w wyraźnym trendzie spadkowym znajduje się już od czerwca ub. r. – wczoraj osiągnęła najniższy w historii poziom 2,33 proc. Rentowność analogicznych papierów japońskich spadła zaś do nowego siedmioletniego minimum 0,95 proc.
[srodtytul]Pieniądz długo będzie tani[/srodtytul]
Narzucającym się wyjaśnieniem silnego wzrostu cen obligacji państw rozwiniętych są obawy, że ożywienie w światowej gospodarce – szczególnie w USA – traci impet. „W ostatnich tygodniach inwestorzy nabrali jeszcze większego przekonania, że stopy procentowe w USA szybko nie wzrosną. W rezultacie rentowność obligacji i kurs dolara spadały. Ta zmiana oczekiwań naszym zdaniem jest sensowna – nie oczekujemy żadnej zwyżki stóp przed 2012 r.” – napisali w nocie do klientów ekonomiści firmy Capital Economics.
Słuszność tych przewidywań potwierdził tydzień temu Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC), który steruje polityką pieniężną w USA. Przyznał bowiem, że gospodarka spowalnia, co wobec braku presji inflacyjnej gwarantuje, że koszt pieniądza jeszcze długo pozostanie niezwykle niski.