„Bezczynność" Banku Anglii kontrastuje z decyzjami podejmowanymi w ostatnich tygodniach przez  wiele innych znaczących banków centralnych na świecie, np. obniżkami stóp przez Europejski Bank Centralny, a także przez banki centralne w Polsce, Australii, Indiach czy Korei Południowej (gdzie stopy spadły wczoraj z  2,75 proc. do 2 proc.).

Część analityków spekuluje jednak, że w ciągu kilku miesięcy polityka Banku  Anglii może się stać bardziej agresywna. Na posiedzeniach jego Komitetu Polityki Pieniężnej  z ostatnich trzech miesięcy zwolennicy „bezczynności" przegłosowywali zwolenników zwiększania skupu aktywów stosunkiem głosów 6 do 3. Teraz ten stosunek mógł się zmienić na 5 do 4. – Biorąc pod uwagę jego komentarze dotyczące tego, że inflacja hamuje, można się spodziewać, że Martin Weale dołączył do trzech członków Komitetu Polityki Pieniężnej, w tym prezesa Banku Anglii Mervina Kinga, którzy od lutego głosują za zwiększeniem QE o 25 mld funtów – uważa Howard Archer, ekonomista z firmy IHS Global Insight.

Kluczowe może się okazać jednak objęcie wraz z początkiem lipca kierownictwa Banku Anglii przez Marka Carneya, obecnego prezesa Banku Kanady. Jest on postrzegany jako osoba mogąca przekonać Komitet Polityki Pieniężnej do bardziej agresywnych działań. – Ciągła bezczynność Banku Anglii wskazuje, że ma on ograniczoną ochotę na to, by pomóc gospodarce wyjść z obecnego bezbarwnego stanu. Mark Carney, po przejęciu władzy w lipcu, będzie musiał się napracować, by przekonać Komitet do korzyści wynikających z bardziej aktywnej postawy – wskazują ekonomiści z firmy badawczej Capital Economics.

Brytyjski PKB wzrósł w pierwszym kwartale o 0,3 proc. i kraj niespodziewanie uniknął kolejnej recesji.