Jedną z głównych przyczyn wyprzedaży są działania, jakie podjął przeciwko tej walucie chiński bank centralny.
Ludowy Bank Chin zakazał dziającym w ChRL agencjom finansowym (zapewniającym usługi rozliczeniowe wirtualnym platformom forex i giełdom walutowym) przeprowadzania transakcji związanych z bitcoinami. Zakaz zacznie obowiązywać po chińskim Nowym Roku, czyli pod koniec stycznia.
BTC China, jedna z największych na świecie giełd bitcoinowych, przestała z tego powodu w środę przyjmować depozyty w juanach. – Po prostu uniemożliwiono nam dalsze przyjmowanie depozytów. Klienci nie muszą się jednak martwić. Ich depozyty wciąż u nas są i mogą być w każdej chwili wycofywane – zapewnia Bobby Lee, prezes BTC China.
Na początku grudnia Ludowy Bank Chin zamieścił na swojej stronie internetowej komunikat ostrzegający przed ryzykiem związanym z handlowaniem bitcoinami. Zalecił też chińskim instytucjom finansowym, by nie angażowały się na rynku tej wirtualnej waluty. Internetowe platformy i giełdy oferujące bitcoiny wciąż jednak działają zgodnie z chińskim prawem, a wirtualna waluta nie została oficjalnie uznana za zagrożenie dla stabilności systemu finansowego Chin.
Część analityków wskazuje, że chińskie władze postanowiły uderzyć w rynek bitcoinów, gdyż postrzegają go jako lukę w systemie kontroli nad przepływami finansowymi i kursem narodowej waluty. – Nie musiał to być jednak akurat ten powód. Bogaci w Chinach zawsze znajdą sposób na to, by legalnie bądź nielegalnie wytransferować pieniądze za granicę – twierdzi Zennon Kapron, szef szanghajskiej firmy konsultingowej Kapronasia.