Równocześnie zrewidowana w górę dane z grudnia i stycznia. O ile pierwsze odczyty mówiły, że w tych miesiącach liczba etatów zwiększyła się odpowiednio o 121 tys. oraz 36 tys., to skorygowane dane wskazują, że w grudniu powstało 152 tys., a w styczniu 63 tys. nowych etatów. Styczeń wypadł kiepsko głównie z powodu ciężkich mrozów i śnieżyc, które dotknęły wówczas USA, powodując czasowe zamknięcie niektórych zakładów pracy.
Szef Fedu Ben Bernanke stwierdził we wtorek podczas wystąpienia w Kongresie USA, że są powody do optymizmu, jeśli chodzi o sytuację na amerykańskim rynku pracy w nadchodzących miesiącach. Ostatnie dane o bezrobociu i etatach, zdaniem analityków, zdają się potwierdzać jego słowa.
– Sytuacja na rynku pracy się poprawia. Wskazuje na to przyspieszenie wzrostu liczby nowych etatów. Widzimy teraz wyraźnie, że to kiepska pogoda była głównym czynnikiem, który wpłynął na styczniowe dane – twierdzi Richard DeKaser, ekonomista z amerykańskiej firmy Parthenon Group.
Szczegółowe dane wskazują, że za ożywieniem na rynku pracy stoi przede wszystkim sektor prywatny. Pracodawcy zaliczani do tej kategorii zwiększyli w lutym liczbę etatów o 222 tys., gdy analitycy spodziewali się wzrostu o 200 tys. Szybciej od prognoz zwiększało się m.in. zatrudnienie w przemyśle oraz usługach. W ostatnich tygodniach niektóre duże koncerny (np. Intel i Home Depot) zapowiadały, że mają zamiar przyjąć w nadchodzących miesiącach tysiące nowych pracowników.
Tymczasem liczba osób zatrudnionych na posadach opłacanych przez państwo, stany i samorządy lokalne spadła w zeszłym miesiącu o 30 tys. Był to głównie skutek cięć budżetowych, do których kryzys zmusił wiele władz stanowych i lokalnych.