Tego spodziewało się 45 spośród 50 ekonomistów ankietowanych przez agencję Bloomberga przed posiedzeniem Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), które zakończyło się wczoraj wieczorem. W komunikatach decyzyjnego organu Rezerwy Federalnej zdanie to powtarza się od dwóch lat.

Rację miało też 49 ankietowanych ekonomistów, którzy uważali, że Fed będzie kontynuował rozpoczęty w listopadzie skup obligacji skarbowych za 600 mld USD. Zgodnie z planem program ten potrwa do końca czerwca. – Niektórzy członkowie FOMC są zaniepokojeni możliwością wzrostu inflacji. Inni zwracają większą uwagę na wysoki poziom niewykorzystanych mocy produkcyjnych w gospodarce i sądzą, że utrzyma to inflację w ryzach – mówił w ciągu dnia Scott Brown, główny ekonomista Raymond James & Associates.

W tej drugiej grupie jest prezes Fed Ben Bernanke, który na początku marca mówił, że ożywienie gospodarcze uzna za ugruntowane wtedy, gdy dojdzie do trwałej poprawy koniunktury na rynku pracy. Stopa bezrobocia w USA, pomimo wyraźnego spadku w ostatnich trzech miesiącach, pozostaje na wysokim poziomie 8,9 proc. Za utrzymaniem luźnej polityki pieniężnej przemawia też brak wyraźnej presji inflacyjnej. Inflacja bazowa, nieuwzględniająca chwiejnych cen energii i żywności, wyniosła w styczniu 1?proc., o blisko połowę mniej, niż chciałby Fed. Wzrost cen ropy, który może inflację chwilowo podbić, osłabia jednocześnie perspektywy gospodarki USA. Dlatego JPMorgan Chase obniżył ostatnio prognozę wzrostu PKB w I?kw. z  3,5?proc. do 2,5 proc.