To efekt orzeczenia Sądu Najwyższego z ubiegłego tygodnia.
Ujawnione dane dotyczą pożyczek udzielanych przez Rezerwę Federalną od sierpnia 2007 r. do marca 2010 r. w ramach tzw. okna dyskontowego. To standardowy mechanizm pożyczkowy, którego historia sięga 1914 r. Nazwy korzystających z niego instytucji, a także udostępniane im kwoty, nigdy nie były podawane do publicznej informacji. Ale gdy wybuchł kryzys finansowy, tajemniczość Fedu zaczęto postrzegać jako ukrywanie przed obywatelami faktycznego stanu sektora finansowego. Agencja Bloomberga wytoczyła bankowi proces, wskazując, że podatnicy mają prawo znać koszty ratowania banków, które ich ostatecznie obciążą. W ubiegłym roku sąd przychylił się do tej argumentacji, a Sąd Najwyższy podtrzymał ten wyrok. Niezależnie od tego, w ub. r. Kongres nakazał Fedowi publikowanie z dwuletnim opóźnieniem informacji na temat pożyczek udzielanych w ramach „okna dyskontowego” po lipcu 2010 r.
Większa jawność mechanizmów pożyczkowych Fedu nie wszystkich cieszy. – Obawiam się, że gdy wybuchnie kolejny kryzys, Fedowi trudniej będzie pełnić tradycyjną funkcję kredytodawcy ostatniej instancji – powiedział Donald Kohn, były wiceprezes Fedu. Według niego banki komercyjne będą bowiem mniej skore do korzystania z pomocy banku centralnego.