Wskaźnik cena do EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) dla tej najliczniejszej branży w S&P500 wynosi 9,3 i 1,3-krotnie przewyższa średnią dla wskaźnika szerokiego rynku. Ale też jest to najniższy poziom od co najmniej 1998 roku.

Z danych Bloomberga wyłania się więc zupełnie inny obraz rynku, niż wskazywałyby na to niedawne debiuty, jak chociażby firmy LinkedIn, w czasie których notowania rosły bardzo dynamicznie. Pojawiły się nawet obawy, że na rynku technologicznym powstaje bańka spekulacyjna. W tym roku zyski firm komputerowych mają rosnąć o jedną trzecią szybciej niż w całym S&P500, gdyż, jak wynika z danych Bank of America i Bloomberga, zwiększają się wydatki firm na sprzęt informatyczny i oprogramowanie. W tym roku mają się one zwiększyć o 10 proc., prawie cztery razy szybciej niż produkt krajowy brutto USA. Obecnie zyski branży IT są prawie dwukrotnie wyższe niż w szczycie bańki internetowej. W 2010 r. spółki z tej branży należące do S&P500 zarobiły  135,6 mld USD, podczas gdy w 2000 roku było to 72,9 mld USD.

W tym roku zysk na akcję w branży IT powinien się zwiększyć o 24 proc., natomiast w całym S&P500 o 17 proc. – wynika z prognoz analityków zebranych przez Bloomberga. Wskaźnik cena/zysk firm technologicznych z uwzględnieniem tych szacunków wynosi 12,9, a dla S&P500 – 13,1.Niskie wyceny mogą jednak nie wystarczyć, by osiągnąć zyski przekraczające średnią. Od 9 września 2002 r., kiedy skończył się rynek niedźwiedzia po pęknięciu bańki internetowej, średni c/z dla Microsoftu wynosi 18,6 wobec 23,9 dla branży. Stopa zwrotu z akcji Microsoftu wyniosła 53 proc., a w branży było to 131 proc. Zdaniem zarządzających, z którymi rozmawiał Bloomberg, za inwestycją w Microsoft przemawia stopa dywidendy, wyraźnie wyższa niż średnia dla S&P500, i małe zadłużenie.