Na giełdach zazieleniło się, wiele europejskich indeksów umiarkowanie rosło w środę, a euro długo umacniało się wobec dolara. Przyczyną poprawy nastrojów były doniesienia dziennika „Guardian" mówiące, że Francja i Niemcy porozumiały się w sprawie powiększenia mocy Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej do powyżej 2 bln euro. EFSF miałby w ramach tego planu gwarantować część obligacji państw strefy euro dotkniętych kryzysem zadłużeniowym i co za tym idzie jako pierwszy ponosić skutki niewypłacalności tych krajów. Ani zdementowanie tej informacji, ani cięcie ratingu Hiszpanii nie popsuły stosunkowo dobrych nastrojów inwestorów.
Zagrożenie dla silnych
Hiszpańska ocena kredytowa została obniżona przez agencję Moody's z poziomu A1 do Aa2. W tym miesiącu podobnych cięć dokonały również konkurencyjne agencje Fitch i Standard &?Poor's. Wszystkie uzasadniają obniżki eskalacją europejskiego kryzysu zadłużeniowego. Mimo to, rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich niewiele się zmieniła po poniedziałkowym cięciu ratingu przez Moody's.
– Nastroje na rynku są obecnie dosyć pozytywne, ale również bardzo kruche. Wszyscy czekają na to, co zostanie ogłoszone w niedzielę na unijnym szczycie i jak rządy zabiorą się do wdrażania podjętych tam decyzji – wskazywał Andrea Williams, zarządzający funduszem w Royal London Asset Management.
Władza EBC większa niż Salomona
– Wielu inwestorów jest przekonanych, że na szczycie UE zostanie ogłoszone zlewarowanie EFSF i że będzie ono najlepszym lekarstwem na kryzys. To przekonanie wspiera euro. My jesteśmy co do tego sceptyczni – twierdził Lutz Karpowitz, strateg z Commerzbanku.