W opublikowanym na internetowym portalu dziennika Financial Times artykule Nouriel Roubini zwraca się z prośbą do polityków. Jego zdaniem największe potęgi gospodarcze świata – USA, strefa euro oraz Chiny – żyły przez ostatnie trzy lata zgodnie z ukochanym przez polityków eufemizmem: „kopania puszki dalej od siebie". Tym sposobem politycy odsuwali w czasie moment podjęcia trudnych decyzji, które są niezbędne, by rozwiązać problemy z jakimi obecnie borykają się kraje rozwinięte.

W swoim tekście Roubini wytyka popełnione przez polityków błędy. Pierwsi pod lupę trafili Amerykanie. Jak napisał słynny ekonomista błędem jest, że rząd USA odroczył program konsolidacji fiskalnej oraz szereg innych reform strukturalnych. Jego zdaniem, by pobudzić wzrost gospodarczy, niezbędne będą inwestycje w infrastrukturę i edukację oraz zmiany w polityce energetycznej. Druga strona Atlantyku nie prezentuje się lepiej. Roubini wytyka przywódcom strefy euro, że ciągle nie akceptują faktu, że niektóre z państw członkowskich są niewypłacalne i nie są w stanie przetrwać i rozwijać się w unii walutowej. Ostatnim na liście Chińczykom wytyka, że Pekin przez wiele lat utrzymywał politykę słabej waluty, w celu wsparcia eksportu i inwestycji zagranicznych. Działania te doprowadziły do sytuacji, gdzie mamy zbyt wysokie oszczędności przy zbyt niskiej konsumpcji.

Niezbędne zmiany będą jednak bardzo trudne do wprowadzenia. Ich wdrożenie może storpedować polityka. W 2012 r. Amerykanie będą wybierali nowego prezydenta. W atmosferze kampanii wyborczej raczej nie ma co liczyć, że obecna administracja zdecyduje się na radykalne zmiany. W podobnej sytuacji znajdują się obecnie Europejczycy. W przyszłym roku nowego prezydenta będą wybierać np.: Francuzi. Walka o najważniejszy fotel w Paryżu na pewno będzie miała swój wpływ na reformatorskie zapędy kandydatów. W Chinach sprawa wygląda identycznie z wyłączeniem powszechnych wyborów. W tym czy innym systemie w 2012 r. ma nastąpić zmiana u szczytów władzy w Pekinie.

A jak pisze Roubini czas ucieka a puszka staje się z dnia na dzień coraz większa i cięższa. Jego zdaniem w 2013 r., a możliwe, że już w 2012 r. globalną gospodarkę czeka wielki krach i bardzo twarde lądowanie.