Doprowadziło to do osłabienia unijnej waluty. Za euro płacono po południu 1,307 USD, gdy rano jeszcze 1,319 USD.
Udostępnienie Grecji drugiego pakietu pomocowego miałoby zostać opóźnione do kwietnia, gdy mają się odbyć greckie wybory parlamentarne. Według agencji Reutera za takim rozwiązaniem opowiadają się ministrowie finansów Niemiec, Finlandii i Holandii, zirytowani kiepską współpracą z greckimi władzami. Chcą oni mieć pewność, że nowy ateński rząd będzie przeprowadzał narzucone mu reformy fiskalne. Uważają oni również, że przed udostępnieniem Grecji drugiego pakietu pomocowego, Ateny powinny najpierw porozumieć się ze swoimi prywatnymi wierzycielami w sprawie redukcji długu o 50 proc.
Nie jest więc jasne, czy Ateny dostaną na czas pomoc pozwalającą im spłacić w marcu 14,5 mld euro obligacji. Wciąż jednak pozostają do wykorzystania środki z pierwszego pakietu pomocowego, więc jest szansa, że Grecja zdoła uniknąć bankructwa w krótkim terminie.
Kwestie te miały zostać omówione w środę wieczorem na telekonferencji eurogrupy. Pojawiła się po niej wypowiedź Jeana-Claude'a Junckera, szefującego eurogrupie premiera Luksemburga, że decyzja w sprawie pomocy dla Grecji zostanie podjęta na spotkaniu ministrów finansów 20 lutego, czyli w poniedziałek. Inwestorzy odebrali to jako zapowiedź, że ministrowie jednak zgodzą się na pomoc i euro odrobiło większość strat.
Początkowo planowano, że do spotkania ministrów finansów dojdzie już wczoraj. Zostało ono jednak zastąpione telekonferencją, zapewne dlatego, że Grecja nie dostarczyła wymaganej dokumentacji dotyczącej cięć. Zbyt późno również współrządząca Grecją konserwatywna partia Nowa Demokracja pisemnie zobowiązała się do popierania programu cięć fiskalnych.