Teheran liczył, że uda mu się znaleźć nabywców na swoją ropę w Indiach i Chinach. Zaoferował rafineriom z tych krajów zwiększenie dostaw o 500 tys. baryłek dziennie, czyli o 23 proc. więcej niż obecnie. Potencjalnym nabywcom nie zaproponowano jednak żadnych rabatów, więc negocjacje w sprawie kontraktów idą bardzo opornie.

Jeżeli Iran do połowy marca nie podpisze umów na dostawy dodatkowych ilości ropy, będzie musiał magazynować nie- sprzedany surowiec lub mocno ograniczyć wydobycie, co może doprowadzić do wzrostu cen ropy na rynkach, ale przede wszystkim uderzy w i tak już osłabioną irańską gospodarkę. Ropa naftowa jest głównym dobrem eksportowym Iranu.

Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) obok europejskich rafinerii, również azjatyckie ograniczają korzystanie z irańskiej ropy (głównie ze względu na ryzyko konfliktu zbrojnego wokół irańskiego programu nuklearnego). Chiny, które w zeszłym roku importowały z Iranu średnio 550 tys. baryłek dziennie, kupują obecnie jedynie połowę tej ilości. Mimo że uderza to przede wszystkim w irańską gospodarkę, niektórzy radykalni politycy z Teheranu chcą, by Iran całkowicie wstrzymał dostawy ropy do Unii Europejskiej, by wykazać determinację kraju w sporze z Zachodem.