Jego słowa szybko zdementował Olivier Bailly, rzecznik Komisji Europejskiej. Niemal nikt nie wierzy jednak w jego dementi. Według agencji Reutera De La Rue, największy producent banknotów na świecie, przygotowuje się już na wypadek, gdyby zlecono mu wydrukowanie drachm.

Unijni decydenci wciąż jednak uspokajają, że kryzys da się opanować. – Myślę, że w ciągu 12–24 miesięcy zobaczymy uspokojenie rynków. Jeśli chodzi o kryzys zaufania w strefie euro, poprawę zobaczymy znacznie szybciej – prognozuje Wolfgang Schaeuble, niemiecki minister finansów.

Sytuacja na europejskich rynkach była w piątek dosyć nerwowa. O ile indeksy giełdowe zaczynały sesję od spadków, to w ciągu dnia wiele z nich znalazło się na niewielkim plusie. Akcje częściowo znacjonalizowanego hiszpańskiego banku Bankia rosły nawet o 28 proc., odrabiając potężny spadek z czwartku. Działo się tak, mimo że Bank Hiszpanii ujawnił, że „złe pożyczki" zaciągnięte w hiszpańskich bankach sięgały w marcu 148 mld euro, największego poziomu od 1994 r. Inwestorów?nie odstraszyło również czwartkowe cięcie ratingów 16?hiszpańskich pożyczkodawców przez Moody's. Do zwyżek przyczyniły się głównie pogłoski o wprowadzeniu zakazu krótkiej sprzedaży w Hiszpanii oraz informacje o tym, że madrycki rząd zlecił niezależny audyt Bankii. Wicepremier Saenz de Santamaria zapowiada ponadto, że wkrótce dojdzie do testów wytrzymałościowych hiszpańskiego sektora bankowego.

Do chwilowej poprawy nastrojów przyczyniły się greckie sondaże (wskazujące, że chcąca współpracy z MFW partia Nowa Demokracja wygra wybory) oraz nadzieje związane z rozpoczętym w piątek szczytem przywódców grupy G8 w Camp David. Przywódcy siedmiu wpływowych potęg gospodarczych (bez prezydenta Rosji) rozmawiają tam m.in. o kryzysie w strefie euro. Przed rozpoczęciem obrad szczytu spodziewano się, że prezydent USA Barack Obama i prezydent Francji Francois Hollande będą namawiać tam europejskich przywódców do polityki gospodarczej w większym stopniu skupionej na stymulowaniu wzrostu.