Wczorajszą sesję akcje Facebooka rozpoczęły od wzrostu kursu nawet o 3,7 proc., dając inwestorom nadzieję, że drugi dzień z rzędu będą odrabiały straty po dwóch poprzednich fatalnych sesjach. Zwyżka szybko jednak stopniała. A zdaniem analityków na poważne odbicie notowań portalu społecznościowego nie należy w najbliższym czasie liczyć. Coraz więcej akcji spółki jest bowiem dostępnych dla amatorów tzw. krótkiej sprzedaży, którzy muszą je najpierw pożyczyć, aby następnie je sprzedać z myślą o tańszym ich odkupieniu.

Oczekiwanie na przecenę

– Pożyczać akcje można z rozliczonych rachunków, a rozliczenie następuje z trzydniowym opóźnieniem, czyli w tym wypadku przypadało w środę (Facebook debiutował w piątek – red.) – wyjaśnił Peter Bo Kiaer, analityk z Saxo Banku. Choć już w poniedziałek, jak obliczyła spółka Data Explorers, ponad 4 proc. akcji portalu Marka Zuckerberga było przedmiotem krótkiej sprzedaży, w najbliższych dniach odsetek ten może mocno wzrosnąć.

Część  inwestorów spodziewa się, że akcje Facebooka mogą zostać przecenione nawet do 22 USD (ich cena emisyjna wynosiła 38 USD). W Europie sporą popularnością cieszy się bowiem wprowadzony na rynek przez bank Vontobel produkt strukturyzowany, który da zarobić, gdy w grudniu tyle będzie wynosiła cena tych papierów.

NYSE kusi Facebooka?

Ale notowania głośnego debiutanta budzą dziś mniej emocji niż procesy, które czekają go i gwarantów jego emisji, m.in. banki Morgan Stanley i Goldman Sachs. Nabywcy akcji portalu w kilku zbiorowych pozwach zarzucają im, że tuż przed debiutem obniżyli prognozy przychodów Facebooka, powiadamiając o tym wybrane grono inwestorów. Pozwany do sądu został również operator giełdy Nasdaq, który nie był w stanie terminowo uruchomić w piątek handlu akcjami portalu. Z doniesień agencji Reutera wynika, że sam Facebook prowadzi rozmowy z operatorem innej amerykańskiej giełdy, NYSE, aby tam przenieść swoje notowania.