Konkretne propozycje pojawią się przed końcem roku. Już jednak wiadomo, że KE myśli o zaostrzeniu sankcji, jakie grożą za nieuczciwość przy ustalaniu LIBOR i innych stóp rynku międzybankowego, np. EURIBOR.
W UE, podobnie jak w Wielkiej Brytanii i USA, toczą się śledztwa w sprawie manipulacji tymi stawkami, od których uzależnione jest oprocentowanie produktów finansowych o wartości setek bilionów USD. Jako pierwszy karę finansową poniósł za to brytyjski Barclays. KE chciałaby, aby za udział w procederze groziły nie tylko grzywny czy zakazy wykonywania zawodu, ale i kary więzienia, podobnie jak np. za insider trading – próby zarabiania na rynkach z wykorzystaniem poufnych informacji.
Unijny komisarz ds. usług finansowych Michel Barnier powiedział też, że KE?analizuje, czy mechanizmy ustalania stóp międzybankowych nie powinny bazować na danych pochodzących z faktycznych transakcji. Dziś w większości przypadków opierają się one na szacunkach banków co do tego, ile kosztowałoby je pożyczenie danej waluty na określony okres. Gdy w czasie kryzysu banki przestały praktycznie udzielać kredytów innych niż jednodniowe, nie miały na czym szacunków oprzeć. To sprawiło, że w ostatnich latach wiele banków zaniżało koszty zadłużania się, ponieważ świadczą one o ich wiarygodności w oczach kontrahentów.
To jeden z wątków śledztw dotyczących LIBOR. Drugi dotyczy konfliktu interesów w bankach, które uczestniczą w procesie ustalania tych stawek, a jednocześnie prowadzą działalność inwestycyjną, której wyniki od nich zależą.
Zdaniem komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding skandal związany z manipulacjami LIBOR dowodzi konieczności utworzenia paneuropejskiego nadzoru bankowego. Krajowe nadzory mają bowiem zbyt ciepłe relacje z lokalnymi instytucjami, przez co nie dość surowo je kontrolują. Tak Reding tłumaczy to, że Bank Anglii nie reagował na doniesienia o nieprawidłowościach w procesie ustalania LIBOR, co odbywa się w Londynie.