Japonia, trzecia po Stanach Zjednoczonych i Chinach, gospodarka świata, może znowu być w recesji. W lipcu przyspieszył spadek cen konsumenckich i nieoczekiwanie obniżyła się też produkcja przemysłowa. Te czynniki, a także dzisiejsze ostrzeżenia, że nie uda się osiągnąć planowanego poziomu deficytu budżetowego w przewidywanym czasie zwiększają presję na rząd by dalszymi nadzwyczajnymi działaniami wsparł koniunkturę.

Wskaźnik cen nie uwzględniający świeżej żywności spadł o 0,3 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem minionego roku, co oddala bank centralny od celu inflacyjnego na poziomie 1 proc. Produkcja przemysłowa zmniejszyła się o 1,2 proc., ale stopa bezrobocia pozostała na poziomie 4,3 proc.

Japonia odczuwa spadek popytu na rynkach zagranicznych, a także skutki umacniającego się jena oraz wygaszenia programu zachęt dla kupujących samochody. – Ryzyko dekoniunktury w drugiej połowie roku zwiększa się  - ocenia Junko Nishioka, główny ekonomista RBS Securities Japan, poprzednio pracujący w Banku Japonii. Jego zdaniem może to sklonić bank centralny do poszerzenia programu skupu aktywów z rynku.

Największy spadek produkcji zanotowano w sektorze wytwarzającym komponenty elektroniczne, gdyż w Azji maleje produkcja zintegrowanych obwodów  do telefonów komórkowych i konsoli do gier wideo.

Koniunktura słabnie także w innych krajach regionu, a przecież to właśnie one one napędzały globalne ożywienie po kryzysie finansowym z lat 2007-2009. W Korei Południowej w lipcu produkcja przemysłowa była o 1,6 proc. mniejsza niż w czerwcu, kiedy spadek wynosił 0,6 proc.