Specjaliści twierdzą, że cisza ta jest tylko zasłoną dla niepewności, z jaką prowadzą inwestycje, chcąc z jednej strony wykorzystać obecne ożywienie, ale jednocześnie uniknąć skutków potencjalnego szoku związanego z niepewną sytuacją w Europie i szykującą się zmianą przywódców dwóch największych gospodarek na świecie.
Piątkowe wystąpienie szefa Fedu Bena Bernankego w Jackson Hole zapoczątkowało niejako nowy sezon. Bernanke bronił polityki monetarnej reprezentowanej przez siebie instytucji i podsycał nadzieje na wprowadzenie nowych bodźców ekonomicznych.
Słowa Bernankego to tylko przedsmak zmian, jakie prawdopodobnie szykują bankierzy centralni. Jeśli chodzi o Europę, to inwestorzy czekają, czy prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi dotrzyma słowa i zrobi „co tylko będzie trzeba", by ocalić euro.
Ten tydzień to tradycyjnie początek jesieni w USA i Europie. Inwestorzy wracają z urlopów i zaczynają swoje operacje, myśląc już o wynikach na koniec roku. Rośnie jednak wśród nich przekonanie, że jeśli politycy nie sprostają oczekiwaniom rynków, może dojść do kolejnej wyprzedaży akcji.
W bliskiej perspektywie największe zmiany napłyną z Europy, gdzie w czwartek odbędzie się spotkanie w sprawie polityki EBC. Może ono odpowiedzieć na pytania dotyczące program skupu obligacji rządowych. W przyszłym tygodniu zaś niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzeknie, czy Europejski Mechanizm Stabilizacyjny jest zgodny z obowiązującym prawem. Po latach oczekiwania na rozstrzygnięcia na europejskich rynkach inwestorzy nie są jednak przekonani, że rozwiązanie znajduje się na wyciągnięcie ręki.