Insiderzy to pracownicy, na ogół wysokiego szczebla, którzy obracają akcjami swoich spółek. Papiery te otrzymują najczęściej w ramach wynagrodzenia lub premii, więc regułą jest, że sprzedają ich na otwartym rynku więcej, niż kupują. Wzrost tej różnicy wyraźnie ponad długoterminową średnią może jednak oznaczać, że insiderzy uważają walory swoich firm za przewartościowane. A to powinno niepokoić pozostałych inwestorów, którzy nie dysponują danymi dostępnymi dla insiderów.
Z wyliczeń firmy analitycznej Argus Research wynika, że w minionym tygodniu insiderzy ze spółek notowanych na Nowojorskiej Giełdzie Papierów Wartościowych sprzedali niemal sześć akcji na każdy kupiony papier. Tymczasem średnio w ostatnich latach kupowali oni około 2,5-krotnie więcej akcji, niż sprzedawali.
Dane Argus Research sugerują, że zwyżki indeksu S&P 500, który od początku czerwca zyskał 10 proc., może czekać korekta. – Biorąc pod uwagę krótkoterminowe nastroje insiderów, nie bylibyśmy zszokowani jakąś formą osłabienia rynku – przyznał David Coleman, redaktor publikowanego przez Argus biuletynu Vickers Weekly Insider Report.
Zachowanie insiderów nie zawsze daje klarowne wskazówki co do giełdowej koniuntkury. Na początku lipca także zdarzyło się, że sprzedawali oni około sześć akcji na każdą kupowaną, ale nie zwiastowało to przeceny. Tym razem jednak złe nastroje insiderów utrzymują się już drugi tydzień z rzędu, co może być powodem do obaw.
Z drugiej strony, z danych Argus Research wynika również, że pracownicy spółek, których akcjami obraca się na rynkach pozagiełdowych, sprzedawali w minionym tygodniu niespełna trzy walory na jeden kupowany. To sugeruje, że ewentualne pogorszenie koniunktury na Wall Street nie obejmie akcji wszystkich spółek.