Wszystko zależy od tego, na ile niszczycielski okaże się huragan Sandy, którego uderzenie na Wschodnie Wybrzeże USA przewidywane jest w nocy z poniedziałku na wtorek tamtego czasu.
Kilka linii lotniczych odwołało już loty w tym rejonie do środy włącznie, a w poniedziałek informowano o odwołaniu 7,5 tys. lotów. Decyzja SEC nie była podyktowana zagrożeniem samego budynku nowojorskiej giełdy, ale tym, by nie narażać na niebezpieczeństwo pracowników tej instytucji, bo w mieście zamknięto metro, nie kursują autobusy, a w rejonie przybrzeżnym zarządzono przymusową ewakuację, którą objęto 400 tys. ludzi.
Sandy wieje z szybkością 140 km na godzinę i towarzyszą jej wyjątkowo obfite opady deszczu i śniegu. Na oceanie może wywołać fale sięgające trzech metrów. Niszczycielską siłę huraganu porównuje się do Katriny, która w 2005 r. zrujnowała Nowy Orlean. Rząd ostrzega, że skutki huraganu Sandy może odczuć nawet 50 mln Amerykanów. Na Karaibach żywioł zabił co najmniej 65 osób.
Na wieść o zbliżaniu się Sandy do terytorium USA podrożała benzyna, bo pozamykano rafinerie na Wschodnim Wybrzeżu. W południe czasu nowojorskiego zawieszono obrót obligacjami denominowanymi w dolarach, a na całym świecie znaczące spadki odnotowały papiery największych towarzystw ubezpieczeniowych, bo zniszczenia w USA szacuje się na 6,3 mld USD.