Jeśli to prawda, to może to być skok tysiąclecia – ocenia Anders Aslund, ekonomista z amerykańskiego think-tanku Peterson Institute for International Economics.

Co wzbudza niepokój Aslunda? Wielkie projekty infrastrukturalne, które są niepotrzebne Gazpromowi. Zalicza do nich m.in. gazociągi Nord Stream, South Stream oraz zagospodarowanie pola gazowego w Czajadińsku. Ten ostatni projekt, wart 65 mld USD, ma służyć wydobyciu gazu przeznaczonego na potrzeby Chin, który będzie pięciokrotnie droższy od gazu łupkowego z USA. Przez następne pięć lat Gazprom będzie wydawał na inwestycje co najmniej 45 mld USD rocznie, czyli tyle, ile zarobił w 2011 r., choć jego przychody prawdopodobnie?będą spadać. Niewykluczone więc, że pod przykrywką inwestycji, pieniądze Gazpromu zostaną wyprowadzone do wielu spółek, a po ewentualnym bankructwie koncernu jego aktywa przejmie państwowy Rosnieft.