Brazylijski kac po latach prosperity

Rynek niegdyś uwielbiany przez inwestorów znalazł się pod ich ostrzałem. Masowe protesty antyrządowe są tylko dodatkowym powodem do wyprzedaży. Mogą się one stać jednak impulsem dla koniecznych reform.

Aktualizacja: 11.02.2017 02:09 Publikacja: 29.06.2013 15:26

Protesty w Brazylii są buntem zarówno biedoty, jak i klasy średniej przeciwko korupcji i kiepskiemu

Protesty w Brazylii są buntem zarówno biedoty, jak i klasy średniej przeciwko korupcji i kiepskiemu standardowi usług publicznych.

Foto: Archiwum

Protesty społeczne przetaczające się przez Brazylię robią wrażenie. Na ulice wielkich miast wyszło w ostatnich dniach ponad 2 mln ludzi. Doszło do zamieszek i gwałtownych starć z policją. W kraju, który zdawałoby się odniósł w ostatnich latach oszałamiający sukces gospodarczy, ludzie nagle się buntują. Impulsem jest podwyżka cen biletów komunikacji miejskiej o 20 centavos (30 groszy). Tuż przed rozgrywanymi w Brazylii mistrzostwami świata w piłce nożnej Brazylijczycy postanawiają dać do zrozumienia, że nie podoba im się to, że rząd wydaje ich pieniądze na stadiony oraz inne drogie inwestycje w prestiż, zamiast poprawiać jakość usług publicznych. Buntuje się zarówno  biedota, jak i rosnąca w siłę klasa średnia. Siła protestów jest tak duża, że prezydent Dilma Rousseff kaja się przed demonstrantami i obiecuje ustępstwa.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Tylko 149 zł za rok czytania.

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Gospodarka światowa
Amerykański PKB spadł w pierwszym kwartale
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Volkswagen odnotował 37-proc. spadek zysku w pierwszym kwartale
Gospodarka światowa
PKB strefy euro wzrósł o 0,4 proc.
Gospodarka światowa
Chiny zniosły cło na amerykański surowiec. Ale nie chcą się przyznać
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka światowa
Globalny szef international w Citi: na świecie będzie coraz mniej wolnego handlu
Gospodarka światowa
Czy DOGE rzeczywiście „ciął piłą łańcuchową” wydatki budżetowe?