Wszyscy główni gracze z Wall Street w minionym kwartale zwiększyli je o 42 proc., co było największym skokiem od ponad trzech lat.
Morgan Stanley miał 1,81 miliarda dolarów przychodów z handlu akcjami i opcjami na akcje, a także z usług świadczonych wybranym klientom (prime -brokerage services) polegających m.in. na pożyczaniu papierów wartościowych, realizacji transakcji z lewarem, czyli pożyczonymi pieniędzmi, czy zarządzaniu gotówką. Pobił on pod tym względem Goldman Sachs i po raz pierwszy od dwóch lat znalazł się na czele tego rankingu. Tempem wzrostu obrotów najbardziej zaimponowała natomiast Citigroup, która w drugim kwartale zwiększyła je o 68 proc. w stosunku do tego samego okresu minionego roku.
Przed rokiem sytuacja branży była trudna, gdyż przychody największych globalnych graczy spadały trzeci rok z rzędu, handlowano coraz mniejszą liczbą akcji, a inwestorzy wycofali ponad 300 miliardów dolarów z funduszy inwestycyjnych, wynika z danych Investment Company Institute i Coalition . Eksperci spodziewają się, że dalszy wzrost oprocentowania na rynku obligacji może skłonić większą liczbę inwestorów do zainteresowania się akcjami. W okresie pierwszych pięciu miesięcy tego roku napływ pieniędzy do funduszy był większy niż umorzenia, czyli odpływ.
- Jeśli się spojrzy na wyniki odnotowane na rynku akcji pod względem regionów i produktów były one bardzo dobre - podsumował James Gorman, prezes banku Morgan Stanley. Pięciu największych graczy z Wall Street miało 7,01 miliarda dolarów z handlu akcjami w drugim kwartale. Był to najlepszy drugi kwartał od 2009 r.
Teraz indeks Standard&Poor's500 bije rekordy i wszyscy, jak zauważa Harvey Schwartz, dyrektor finansowy Goldman Sachs, mówią o wielkiej rotacji, czyli odwrocie od rynku obligacji na rzecz akcji. Szczególną aktywność na tym ostatnim rynku zaobserwował on w Azji. Morgan Stanley w maju i czerwcu był czołowym brokerem na giełdzie tokijskiej.