Opowiada się za nią liderka Partii Konserwatywnej, która przoduje w rankingach przed zaplanowanymi na wrzesień wyborami parlamentarnymi. Proponuje rozbicie funduszu na mniejsze jednostki, które będą ze sobą konkurowały.
Aktywa GPFG na koniec I kwartału br. (to najnowsze dane) wynosiły 4162 mld koron, czyli około 2243 mld zł. W ciągu kwartału powiększyły się o 366 mld koron, z czego 219 mld koron to zysk (fundusz zarobił 5,5 proc.), a reszta wynik zmian kursu korony oraz nowych wpłat od rządu.
W całym 2012 r. GPFG osiągnął stopę zwrotu na poziomie 13,4 proc., drugą najwyższą w swojej kilkunastoletniej historii. To m.in. efekt większego zaangażowania na rynkach wschodzących. Od kilku lat fundusz systematycznie dokupuje też aktywów w Polsce. Na koniec ub.r. w jego portfelu były akcje 50 spółek notowanych na GPW, warte łącznie 6,9 mld koron, oraz obligacje skarbowe warte 12,6 mld koron.
Erna Solberg, liderka Partii Konserwatywnej, która w koalicji z Partią Postępu najprawdopodobniej we wrześniu przejmie władzę od rządzącej Partii Pracy, uważa, że można poprawić wyniki GPFG, zmieniając jego strukturę. – Można go podzielić pomiędzy kilku zarządzających, którzy będą ze sobą konkurowali, albo wydzielić kilka podfunduszy, które miałyby inne cele – oświadczyła Solberg. – Jesteśmy partią, która wierzy w konkurencję. A jeśli będzie kilka ciał zarządzających, będzie między nimi konkurencja, kto pokaże najlepsze wyniki – wyjaśniła.
Według niej, takie zmiany mają szanse zwiększyć rentowność funduszu bez dalszego podwyższania ryzyka inwestycyjnego, na co w ostatnich latach władze w Oslo się godziły. Dziś akcje stanowią już 62 proc. portfela GPFG, w porównaniu z 50 proc. pięć lat wcześniej i około 40 proc. dziesięć lat wcześniej. Fundusz inwestuje nawet na tzw. rynkach granicznych, uchodzących za bardziej ryzykowne niż rynki wschodzące, m.in. w Kenii, Rumunii, Bułgarii, Omanie i Katarze.