Dlaczego osłabł blask London Stock Exchange?

Giełda londyńska mierzy się z eksodusem spółek. Ma też problem z przyciąganiem ofert publicznych. Prestiż nie wystarczył, by podtrzymać jej możliwości rozwoju.

Publikacja: 10.06.2025 06:00

London Stock Exchange to instytucja z długą tradycją, która jednak miała w ostatnich latach coraz wi

London Stock Exchange to instytucja z długą tradycją, która jednak miała w ostatnich latach coraz większy problem z dotrzymaniem kroku konkurencji zza oceanu.

Foto: Fot. Hollie Adams/Bloomberg

Indivior to spółka farmaceutyczna o kapitalizacji wynoszącej 1,1 mld funtów. Produkuje ona środki wykorzystywane w terapiach dla ludzi uzależnionych od opioidów. Dotychczas była ona notowana na dwóch giełdach: w Londynie i Nowym Jorku. Niedawno jednak ogłosiła, że wycofa się z giełdy londyńskiej. Uzasadniła to tym, że większość interesów prowadzi w USA, a rynek akcji na Wall Street jest o wiele głębszy od rynku londyńskiego.

Odejście Indivioru to kolejny cios dla London Stock Exchange. Giełda londyńska wyraźnie nie radzi sobie z odpływem spółek. Tylko w zeszłym roku delisting przeprowadziło tam 88 firm. Od 2008 r. liczba spółek notowanych w Londynie spadła natomiast o 40 proc. Wiele spośród tych spółek zeszło z giełdy w wyniku fuzji i przejęć dokonywanych przez inwestorów z zagranicy. Jednocześnie Londyn miał coraz większe problemy z przyciąganiem nowych spółek. Rynek więc się stopniowo kurczył.

Kłopoty z debiutami

Według danych agencji Bloomberg od początku 2025 r. ogłoszono w Europie Zachodniej oferty publiczne warte łącznie 4,13 mld USD. Z tej sumy prawie 346 mln USD przypadło na Wielką Brytanię. Londyn przyciągnął więc mniej IPO niż na przykład giełda w Brukseli (393 mln USD) czy warszawska Giełda Papierów Wartościowych (prawie 416 mln USD). Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że ostatnie miesiące na globalnych giełdach były dosyć burzliwe, a podwyższona zmienność zniechęcała wiele spółek do przeprowadzania ofert publicznych. Giełda londyńska wypadła jednak słabo również w zeszłym roku, przy dosyć dobrej koniunkturze na rynkach globalnych. W Europie Zachodniej doszło wówczas do ofert publicznych wartych łącznie 21,57 mld USD. Na Londyn przypadło z tej sumy 1,29 mld USD. Inwestorzy więcej pozyskali wówczas z ofert przeprowadzonych choćby w Sztokholmie (1,41 mld USD) czy Helsinkach (1,57 mld USD). Giełda londyńska prezentowała się pod tym względem słabo nawet w porównaniu z pozaeuropejskimi rynkami wschodzącymi. Oferty publiczne przyniosły w 2024 r. więcej pieniędzy choćby w Omanie (2,52 mld USD), choć przecież omański rynek akcji jest o wiele mniejszy od brytyjskiego. Ledwie 10 lat wcześniej Wielka Brytania plasowała się na trzecim miejscu na świecie pod względem łącznej wielkości ofert publicznych. Wyprzedzały ją tylko USA i Hongkong.

W ostatnich dniach na giełdę londyńską spadły nowe ciosy. W środę spółka Cobalt Holdings (wspierana przez koncern surowcowy Glencore) ogłosiła, że rezygnuje z przeprowadzenia oferty publicznej na tym parkiecie. Miało to być największe IPO w Londynie od kilkunastu miesięcy. W czwartek fintech Wise ogłosił, że zmienia miejsce głównego listingu z Londynu na Nowy Jork. Po tym jak to zapowiedział, kurs jego akcji skoczył aż o 11 proc. Rishi Sunak, poprzedni brytyjski premier, traktował sprowadzenie Wise na giełdę londyńską jako symboliczne zwycięstwo i dowód na to, że krajowy rynek może przyciągać debiuty giełdowe atrakcyjnych spółek technologicznych. Teraz okazuje się, że ten triumf był bardzo kruchy.

David Schwimmer, prezes London Stock Exchange Group, stwierdził w marcowym wywiadzie dla telewizji CNBC, że stosunkowo mała ilość ofert publicznych w Londynie to część globalnego trendu. Wiele innych giełd również doświadczyło w zeszłym roku zmniejszonej aktywności, jeśli chodzi o oferty. Te spółki, które przenoszą się z parkietu londyńskiego na nowojorski, nie mają natomiast gwarantowanego sukcesu. – Gdy przyglądamy się spółkom, które przeniosły się do Nowego Jorku, to obraz wcale nie jest taki ładny. Przez ostatnie 10 lat 20 brytyjskich spółek zadebiutowało w Nowym Jorku, zbierając po więcej niż 100 mln USD. Spośród tych 20 firm cztery są wyceniane na więcej niż w dniu debiutu, dziewięć zeszło z giełdy, a reszta ma akcje tańsze nawet o 80 proc. niż w dniu debiutu. Trzeba być więc ostrożnym z narracją mówiącą, że trawa gdzie indziej zawsze jest bardziej zielona – powiedział Schwimmer.

Czytaj więcej

Czy rząd brytyjski zaczął korzystać z możliwości, jakie dał mu brexit?

Problemy ze stopą zwrotu

Kapitalizacja brytyjskiego rynku akcji to około 3,49 bln USD. Jest ona wyższa od kapitalizacji rynku francuskiego (3,33 bln USD) i niemieckiego (3 bln USD), ale już dawno została prześcignięta przez rynek indyjski (5,21 bln USD), nie mówiąc już o parkiecie w Hongkongu (6,16 bln USD). Wielka Brytania zajmuje obecnie szóste miejsce na świecie pod względem wielkości rynku akcji. Londyn pozostaje największym rynkiem europejskim. A mimo to zmagał się w ostatnich latach z dużym odpływem spółek.

Londyński indeks FTSE 100 od początku 2025 r. urósł o około 7 proc., a w marcu ustanowił rekord. Jego stopy zwrotu w poprzednich latach nie były jednak imponujące. Przez większą część 2024 r. FTSE 100 był w trendzie bocznym. Na koniec 2024 r. był mniej więcej tam, gdzie siedem miesięcy wcześniej. W ciągu ostatnich pięciu lat urósł o 36 proc., podczas gdy amerykański S&P 500 zyskał w tym czasie 87 proc., a Nasdaq Composite wzrósł o 98 proc. To, czemu FTSE 100 rósł wolniej od amerykańskich indeksów, jest oczywiście przedmiotem sporów wśród analityków. Część z nich wskazuje jednak, że brytyjskim spółkom mogły zaszkodzić negatywne skutki brexitu.

– Powodem, dlaczego londyński rynek akcji jest taki słaby, jest to, że zarządzający funduszami ścigają stopę zwrotu. Dobra stopa zwrotu była natomiast w USA, a nie w Wielkiej Brytanii. Spółki, które mogłyby trafić na rynek, byłyby wyceniane niżej, więc się tym rynkiem nie przejmują. Słaba stopa zwrotu brytyjskich aktywów prowadziła do mniejszych alokacji pieniędzy inwestorów i do mniej płynnego rynku – stwierdził Simon French, szef działu analiz w londyńskiej firmie Panmure Liberum.

Rząd brytyjski próbuje wspierać lokalny rynek kapitałowy za pomocą zmian regulacji. Mają one sprawić, że przeprowadzanie ofert publicznych w Londynie stanie się łatwiejsze. Władze chcą również zachęcać krajowe fundusze emerytalne do większego inwestowania na londyńskim rynku akcji. Owe fundusze były dotychczas wręcz zniechęcane przez regulacje do mocniejszego angażowania się na giełdzie. (Było to skutkiem skandalu z defraudacją pracowniczego funduszu emerytalnego w grupie medialnej Mirror Group w 1991 r.). O ile więc w 1997 r. lokowały one 73 proc. swoich aktywów w akcjach, to w 2024 r. inwestowały w nie 31 proc. swoje portfela. Działania mające zachęcać je do większego inwestowania na giełdzie mogą się okazać jednak niewystarczające, by ożywić aktywność na London Stock Exchange.

Problemy dotykające brytyjski rynek akcji są też natury technologicznej. Handel na Wall Street jest zdominowany przez algorytmy i błyskawiczne transakcje. Tymczasem w Londynie inwestorzy chcący kupić lub sprzedać akcje niektórych mniej płynnych spółek z indeksu FTSE 350 musieliby robić to za pośrednictwem jednego z kilku domów maklerskich zajmujących się takimi firmami.

– Inne giełdy na świecie szybciej wprowadzały innowacje, korzystając z lokalnego wsparcia kulturowego i tymczasowych zmian regulacyjnych, które sprzyjały ich rozwojowi. Wzrost konkurencji ze strony zagranicznych giełd został spotęgowany przez samozadowolenie London Stock Exchange. Zakładano, że sam status wystarczy. Niestety, tak się nie stało – wskazuje Radu Tunaru, profesor finansów i zarządzania ryzykiem w Henley Business School.

Gospodarka Wielkiej Brytanii dobrze sobie radziła na początku roku, ale może zwalniać

PKB Wielkiej Brytanii powiększył się w pierwszym kwartale o 0,7 proc. w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami. Był to najlepszy wynik wśród państw grupy G7. Średnio prognozowano wcześniej, że PKB urośnie o 0,6 proc., po tym jak w czwartym kwartale wzrósł o 0,1 proc. Licząc rok do roku, wzrost wyniósł 1,3 proc.

– Dane o wzroście pokazują siłę i potencjał brytyjskiej gospodarki. W obliczu globalnej niepewności podejmujemy teraz właściwe decyzje w interesie narodowym. Od czasu wyborów dokonaliśmy już czterech obniżek stóp procentowych, podpisaliśmy dwie umowy handlowe, uratowaliśmy British Steel i podnieśliśmy wynagrodzenia milionom ludzi, zwiększając płacę minimalną. Nasz plan zmian działa. Ale wiem, że jest jeszcze wiele do zrobienia, dlatego jestem zdeterminowana, aby iść dalej i szybciej, aby poprawić sytuację ludzi pracy – chwaliła się Rachel Reeves, brytyjska kanclerz skarbu.

Kolejne kwartały będą jednak prawdopodobnie nieco słabsze pod względem tempa wzrostu gospodarczego. Mediana prognoz strategów zebranych przez agencję Bloomberg sugeruje, że brytyjski PKB wzrośnie w drugim kwartale o 0,2 proc., a w trzecim i w czwartym po 0,3 proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że brytyjski PKB wzrośnie w tym roku o 1,1 proc., po takiej samej zwyżce w 2024 r. Mediana zebranych przez Bloomberga prognoz analityków z instytucji prywatnych mówi o wzroście o 1 proc. Poszczególne prognozy wahają się od 0,5 proc. (Beacon Consulting), do 1,6 proc. (SMBC Nikko).

Inflacja konsumencka w Wielkiej Brytanii skoczyła w kwietniu do 3,5 proc. i była najwyższa od stycznia 2024 r. To zmniejsza prawdopodobieństwo obniżek stóp procentowych w nadchodzących miesiącach. Bank Anglii ostatni raz obniżył stopy w maju. Obciął wówczas główną stopę o 25 pkt baz., do poziomu 4,25 proc. Było to już czwarte cięcie w cyklu rozpoczętym latem zeszłego roku. Obecnie inwestorzy nie spodziewają się, by brytyjski bank centralny zdecydował się na kolejne cięcie stóp na najbliższym posiedzeniu, czyli 19 czerwca. HK

Gospodarka światowa
Inwestorzy liczą na wzrosty akcji nie tylko Wielkiej Siódemki
Gospodarka światowa
Gdy dwóch przyjaciół zaczyna toczyć wojnę
Gospodarka światowa
Konflikt Muska z Trumpem kosztował Teslę 152 mld dolarów kapitalizacji
Gospodarka światowa
Donald Trump ostro krytykuje Elona Muska. „On po prostu oszalał”
Gospodarka światowa
Czy euro skorzysta na problemach USA i zdetronizuje dolara?
Gospodarka światowa
EBC znów tnie stopy procentowe