ak dotąd dubajska giełda opierała się dekoniunkturze na rynkach wschodzących. Jej główny indeks zyskał od początku roku ponad 60 proc. Ryzyko zachodniej interwencji wojskowej w Syrii sprawiło jednak, że inwestorzy zaczęli wycofywać pieniądze z dubajskiego rynku, centrum finansowego Bliskiego Wschodu.
Przecena wywołana obawami przed syryjską wojną wciąż mocno dawała o sobie znać na azjatyckich rynkach. Katarski QE Index tracił w ciągu dnia nawet 3,5 proc., a saudyjski Tadawul All Share Index spadał o ponad 2 proc. Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, zakończył sesję 1,6 proc. na minusie. Spadki na giełdach Europy były bardziej umiarkowane. Na większości rynków Starego Kontynentu nie przekraczały w ciągu dnia 1 proc.
Cena ropy gatunku WTI skoczyła nawet do 112 USD za baryłkę, czyli najwyższego poziomu od dwóch lat. Baryłka ropy Brent kosztowała nawet 117 USD. Analitycy Societe Generale ostrzegają, że Brent może zdrożeć nawet do 150 USD za baryłkę, jeśli syryjski konflikt rozleje się na inne kraje i zagrozi dużym producentom ropy takim jak Irak.
Obawa przed możliwym wzrostem cen ropy mocno uderzyła w indyjski rynek. Inwestorzy niepokoją się, że drożejąca ropa doprowadzi do znacznego powiększenia deficytu na rachunku obrotów bieżących Indii. Rupia traciła w ciągu dnia nawet 3,9 proc., osłabiając się do rekordowego poziomu 68,755 rupii za dolara. Od początku roku straciła wobec amerykańskiej waluty już prawie 20 proc., a ekonomiści obawiają się, że krajowi grozi powtórka kryzysu bilansu płatniczego z 1991 r. – Indyjski rynek jest w stadium superpaniki – twierdzi Samir Lodha, partner w firmie QuantArt Market Solutions. Mimo przeceny waluty, mumbajski indeks giełdowy Sensex nawet lekko w środę zyskiwał.