Fundusze emerytalne oraz inni duzi inwestorzy z USA ulokowali w pierwszym półroczu 2013 r. na europejskich rynkach akcji 65 mld USD. To największy od 1977 r. sześciomiesięczny napływ kapitału z tego źródła na giełdy Europy – wynika z analizy banku Goldman Sachs.
Potencjał dla zwyżek
Paneuropejski indeks giełdowy Stoxx Europe 600 zyskał od początku roku o 9 proc., niemiecki DAX prawie 10 proc. a francuski CAC 40 wzrósł też o blisko 10 proc. To mniej niż np. nowojorski S&P 500 (prawie 18 proc.), ale indeksy z Europy Zachodniej radzą sobie o wiele lepiej od wielu indeksów rynków wschodzących – takich jak np. moskiewski Micex (wzrost w tym roku o zaledwie 1,5 proc.) czy stambulski Borsa Istanbul National 100 (spadek o 11 proc.). Inwestorów przyciąga na europejskie giełdy głównie to, że kryzys w strefie euro przycichł, a perspektywy gosparcze dla państw Starego Kontynentu nieco się poprawiły.
– Sytuacja gospodarcza czyni z europejskich rynków dobre miejsce do podjęcia zakładu. Spodziewamy się, że europejskie akcje będą drożały wraz z wychodzeniem gospodarek z kryzysu – twierdzi Eddie Perkins, dyrektor ds. inwestycji na rynkach akcji w Goldman Sachs Asset Management.
Analitycy banku HSBC również wskazują, że europejskie akcje mają duży potencjał wzrostowy. Z ich wyliczeń wynika, że ich ceny są o 15 proc. niedoszacowane w porównaniu z długoterminową średnią.
– Spodziewamy się, że wyniki spółek okażą się w drugim półroczu lepsze od oczekiwań, a to będzie dużym wsparciem dla europejskich rynków akcji – prognozuje Robert Parkes, strateg ds. akcji w HSBC.