Frank może się tylko osłabiać

Analitycy spodziewają się osłabienia franka szwajcarskiego, ale SNB wciąż broni go przed umocnieniem.

Aktualizacja: 11.02.2017 12:29 Publikacja: 19.09.2013 06:00

Frank może się tylko osłabiać

Foto: Flickr

Według ankietowanych przez agencję Bloomberga analityków, pod koniec roku za euro będzie trzeba zapłacić 1,26 franka szwajcarskiego, w porównaniu z 1,24 obecnie. Za rok kurs ten dojść ma do 1,30 franka za euro. Uzasadnieniem tych przewidywań jest malejące zapotrzebowanie inwestorów na aktywa uważane za bezpieczne przystanie, do których zalicza się helwecką walutę. Ma to związek z uspokojeniem sytuacji w strefie euro oraz poprawą koniunktury w światowej gospodarce.

Te czynniki sprawiły, że helwecka waluta osłabia się już od początku roku. Mimo to, Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) pozostaje w gotowości do obrony franka przed aprecjacją. Wciąż utrzymuje w mocy minimalny akceptowalny kurs euro na poziomie 1,20 franka. Prawdopodobnie nie zmieni tego także na dzisiejszym posiedzeniu. Może jednak wyjaśnić, dlaczego obronę kursu wciąż uważa za wskazaną i jak długo zamierza ją prowadzić.

Deflacja zażegnana

SNB przeciwstawia się spadkowi kursu euro poniżej 1,20 franka od początku września 2011 r. Wcześniej na fali kryzysu zadłużeniowego w strefie euro kurs ten spadł nawet w okolice parytetu. Dla porównania, zanim w 2008 r. kryzys finansowy z USA rozprzestrzenił się na cały świat, za euro można było kupić nawet 1,65 franka. Tak gwałtowne umocnienie szwajcarskiej waluty, poprzez wpływ na eksport, zagrażało tamtejszej gospodarce. Stwarzało też presję deflacyjną: indeks cen konsumpcyjnych w ujęciu rok do roku malał w Szwajcarii nieprzerwanie przez 21 miesięcy, do czerwca. W minionych dwóch miesiącach ceny stały w miejscu.

– Pierwotne uzasadnienie wprowadzenia limitu kursu już nie obowiązuje – ocenił Oliver Adler, główny ekonomista banku Credit Suisse. – Ryzyko, że Szwajcaria w przyszłym roku znów popadnie w deflację, wydaje się znikome – wyjaśnił.

Kryzys się nie skończył

Według Adlera, SNB nie zniesie jednak minimalnego akceptowalnego kursu EUR/CHF co najmniej do końca 2014 r. Tego zdania jest większość ekspertów. Samo zapewnianie, że nie dopuści do umocnienia franka poniżej 1,20 CHF za euro, obecnie nic zresztą SNB nie kosztuje. Inaczej było, gdy inwestorzy faktycznie stwarzali presję aprecjacyjną na szwajcarską walutę. W wyniku interwencji na rynku walutowym, rezerwy dewizowe SNB wzrosły wówczas do nawet 440 mld franków, w porównaniu z 50 mld franków na początku 2008 r.

Inną kwestią jest, że na tle historycznym frank wciąż pozostaje silny. Deklarując, że nie pozwoli mu się umocnić powyżej pewnego poziomu, SNB stwarza dla inwestorów dogodne warunki do bezpiecznej gry na jego osłabienie, uprawdopodobniając prognozy analityków. Zdradza w ten sposób jednocześnie, że nie do końca wierzy w koniec kryzysu w strefie euro. – SNB będzie bardzo ostrożnie interpretował perspektywy Europy – uważa Paul Robson, strateg walutowy Royal Bank of Scotland.

[email protected]

Gospodarka światowa
Wyzwanie dla Grega Abela: poprowadzić Berkshire bez Buffetta
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka światowa
Upadek Klausa Schwaba. To on stworzył forum w Davos
Gospodarka światowa
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Gospodarka światowa
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka światowa
Ropa znów stanieje. OPEC+ zwiększy wydobycie w czerwcu
Gospodarka światowa
Amerykański PKB spadł w pierwszym kwartale