GPIF zgodę od ministra zdrowia na elastyczne kształtowanie polityki płacowej dostał w marcu 2014 r. Ma ona uatrakcyjnić pracę w funduszu zarządzającym gigantycznymi pieniędzmi. Jego szef dotąd zarabiał 18,9 miliona jenów rocznie a od tego miesiąca ta pula podskoczyła do 31 milionów jenów (260 tys. dolarów).

Podwyżka ma pomóc funduszowi w pozyskiwaniu zarządzających z sektora prywatnego w momencie, kiedy więcej pieniędzy ze swoich zasobów wynoszących równowartość 1,1 biliona dolarów ma lokować w bardziej ryzykowne instrumenty. Jednak mimo tej wyraźnej poprawy menedżerowie GPIF i tak dostaną 40 proc. mniej niż ich konkurenci ze słynnego kalifornijskiego giganta Calpers (California Public Employees Retirement System), największego w Stanach Zjednoczonych publicznego funduszu emerytalnego.

- W porównaniu z globalnymi standardami i zważywszy skalę odpowiedzialności ponoszonej przez czołowego zarządzającego kwota wciąż nie jest wysoka - uważa Tetsuya Sakabe, dyrektor zarządzający w firmie rekrutacyjnej Kanae Associates. Jednak, jak zauważa, pozytywem jest lepsza struktura łącznego wynagrodzenia, a także to, że skala podwyżki jest na tyle rozsądna by nie irytowała opinii publicznej.

- GPIF o nowych standardach płacowych zdecydował po wszechstronnym przeglądzie uwzględniającym spójność z innymi organizacjami publicznymi, w tym także z bankiem centralnym - ujawnił Shinichiro Mori, szef działu planowania GPIF.

W roku budżetowym kończącym się 31 marca 2015 r. łączne uposażenie Haruhiko Kurody, prezesa Banku Japonii zwiększyło się o 1,3 proc. do 34,7 miliona jenów. Anne Staussboll, szefowa Calpers zarządzającego aktywami o wartości prawie 300 miliardów dolarów w roku finansowym zakończonym w czerwcu 2014 r. dostała  423 679 dolarów.