Nieformalny początek sezonu publikacji wyników za IV kwartał nastąpi po zamknięciu poniedziałkowej sesji, gdy sprawozdanie finansowe za ten okres przedstawi koncern aluminiowy Alcoa.
Zebrane przez agencję Bloomberga szacunki analityków dotyczące wyników spółek z indeksu S&P 500 sugerują, że średnio ich zysk netto w przeliczeniu na akcję wzrósł w tym okresie o zaledwie 2 proc. rok do roku. Gdyby te szacunki okazały się trafione, byłby to najsłabszy kwartał korporacyjnej Ameryki od II kwartału 2012 r., gdy zyski spółek stały w miejscu. Ale analitycy zwykle są nadmiernie pesymistyczni.
Zaniżona poprzeczka
W III kwartale spółki z S&P 500 zdołały powiększyć zysk na akcję o 8,8 proc., zamiast o 4,9 proc., jak analitycy oczekiwali na początku sezonu publikacji wyników za tamten okres. Taka różnica między faktyczną a prognozowaną dynamiką zysków, to już na Wall Street tradycja. Im bliżej początku sezonu wynikowego, tym bardziej analitycy studzą oczekiwania, które następnie spółki z łatwością przebijają.
Tym razem także poprzeczka została mocno obniżona. Jeszcze na początku IV kwartału analitycy prognozowali, że firmy z S&P 500 powiększą zysk netto na akcję średnio o 8,5 proc., a jeszcze wcześniej oceniali, że zdołają go poprawić o 10 proc.
Jedną z przyczyn tej korekty oczekiwań była aprecjacja dolara, który w IV kwartale był średnio o 8 proc. silniejszy względem walut 10 głównych partnerów handlowych USA niż rok wcześniej. Dodatkowo, ostatni kwartał 2014 r. był okresem silnej przeceny ropy naftowej. Jeszcze na początku października baryłka ropy typu WTI kosztowała 90 USD, trzy miesiące później już niespełna 55 USD. To zapewne uderzyło w wyniki amerykańskich koncernów energetycznych. Ich zysk netto na akcję, według średnich szacunków, spadł w IV kwartale o niemal 21 proc. rok do roku, zamiast – jak prognozowali analitycy w październiku – wzrosnąć o 4,3 proc.