Chiński indeks giełdowy Shanghai Composite stracił w poniedziałek aż 7,7 proc. Był to jego największy dzienny spadek od czerwca 2008 r. Akcje wielu dużych spółek (np. Bank of China) straciły w ciągu sesji 10 proc., czyli tyle, ile wynosi dopuszczalny dzienny limit spadków na szanghajskim rynku. Tak ostra przecena to reakcja na działania regulatorów wymierzone w tzw. margin trading (spekulowanie akcjami kupionymi na kredyt). Czołowe domy maklerskie – Citic Securities, Haitong Securities i Guotai Junan Securites – dostały od regulatora trzymiesięczny zakaz otwierania nowych kont dla inwestorów kupujących akcje za pożyczone pieniądze. Władze ostrzegły również domy maklerskie, by nie pożyczały pieniędzy na zakup akcji inwestorom mającym aktywa mniejsze niż 500 tys. juanów (299 tys. zł).
Duże zlewarowanie
To właśnie margin trading w dużym stopniu napędzał w zeszłym roku zwyżki na chińskim rynku akcji. Shanghai Composite wzrósł przez cały 2014 r. aż o 58 proc., gdy amerykański S&P 500 zyskał w tym czasie 11 proc. Na koniec 2014 r. w portfelach inwestorów z chińskich giełd znajdowały się kupione na kredyt akcje warte rekordowe 1,1 bln juanów (179 mld USD), czyli ponad dziesięć razy więcej niż dwa lata wcześniej. Według wyliczeń Bank of America Merrill Lynch szanghajski rynek doszedł do podobnego poziomu zlewarowania jak giełda NYSE. Jedna z miar zlewarowania, tzw. margin balance (im ona wyższa, tym więcej akcji kupionych na kredyt), wynosi zarówno dla giełdy nowojorskiej, jak i dla szanghajskiego rynku A 2,4 proc. NYSE dochodziła z 0,9 proc. do 2,4 proc. przez 13 lat, parkietowi w Szanghaju zajęło to 17 miesięcy.
– Regulatorzy niepokoją się, że akcje zyskiwały zbyt szybko, zbyt mocno – twierdzi Hao Hong, strateg z firmy Bocom International Holdings.
Zwiększona niepewność
Czy na chińskim rynku akcji wciąż jest potencjał do zwyżek? Opinie wśród analityków są na ten temat podzielone. Jeszcze w zeszłym tygodniu eksperci Citigroup ostrzegali przed możliwą korektą. „Poziom zakupów akcji na kredyt jest na chińskim rynku podobny lub nawet wyższy niż na rynkach zagranicznych w czasie, gdy osiągały one szczyty i został osiągnięty o wiele szybciej. To sugeruje niewielki potencjał wzrostów, ale duże ryzyko" – mówił raport analityków Citigroup.
– Chińskie władze uderzyły w nadmiernie „bycze" nastroje na giełdach, gdyż zwyżki cen akcji były przesadzone. Inwestorzy będą musieli zaczekać, aż zmienność na rynku się zmniejszy. Nie mają oni teraz fundamentalnego powodu, by trzymać długie pozycje na rynku, skoro to polityka rządu określa obecnie nastroje – wskazuje Pauline Dan, szefowa działu chińskich akcji w działającej w Hongkongu firmie Pictet Asset Management.