Euforia na giełdach po decyzji Europejskiego Banku Centralnego o rozpoczęciu programu QE nie skończyła się w piątek. Niemiecki indeks DAX i francuski CAC40 zyskiwały po południu blisko 2 proc. ASE, główny indeks parkietu w Atenach, skoczył o prawie 4 proc., choć w niedzielę odbędą się greckie wybory parlamentarne, których możliwy wynik wzbudzał jak dotąd niepokój inwestorów. Rentowności obligacji państw eurolandu spadały w piątek, a wspólna waluta traciła na wartości. W ciągu dnia za 1 euro płacono już tylko 1,11 USD, czyli najmniej od 2003 r. Optymizm związany z decyzją EBC udzielał się również na rynkach poza eurolandem. Moskiewski indeks RTS zyskiwał po południu blisko 1,5 proc. Przez dwa dni wzrósł on o prawie 6 proc.
Lepiej dla regionu
Analitycy wskazują, że rynki wschodzące, a szczególnie obligacje z tych rynków, mocno skorzystają na QE przeprowadzanym przez EBC. – EBC zalewa rynek za pomocą euro, zapewniając inwestorom tanie finansowanie, by kupować zapewniające wyższy zwrot waluty takie jak indyjska rupia, turecka lira czy południowoafrykański rand – zauważa Benoit Anne, strateg z Societe Generale.
– Nie sposób nie być teraz w byczym nastroju. Europejskim inwestorom jest coraz trudniej znaleźć u siebie aktywa przynoszące im dużą rentowność, więc zwracają się ku rynkom wschodzącym – twierdzi Viktor Szabo, zarządzający w Aberdeen Asset Management.
„Spodziewamy się, że z europejskiego QE skorzystają wschodzące rynki długu. Spadek rentowności obligacji państw strefy euro sprawi, że inwestorzy będą musieli poszukać wyższej stopy zwrotu. Lubimy więc obligacje państw Europy Środkowo-Wschodniej, a także niektóre rynki latynoamerykańskie" – piszą analitycy banku Morgan Stanley.
Rynki obligacji naszego regionu już mocno odczuły decyzję EBC. O ile w czwartek rano rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich zbliżała się do 2,4 proc., o tyle w piątek po południu spadała nawet do 2,06 proc.