Powodem tak ostrego wahnięcia były słowa Jeana-Pierre'a Danthine'a, wiceprezesa Szwajcarskiego Banku Narodowego.
– Rezygnacja z bronienia minimalnego kursu oznacza zacieśnianie polityki. Akceptujemy to, ale tylko do pewnego stopnia. Fundamentalnie jesteśmy przygotowani do interweniowania na rynku walutowym – stwierdził Danthine w wywiadzie dla „Tages-Anzeiger". Rzecznik SNB nie chciał komentować słów wiceprezesa, rynek szybko więc uznał, że interwencja nie będzie natychmiastowa. Zwłaszcza że Danthine w tym samym wywiadzie stwierdził, iż potrzeba trochę czasu, aby rynki walutowe się ustabilizowały, i odmówił wskazania poziomów kursów uznanych za docelowe przez SNB.
– Teraz rynek będzie czekał na konkrety po tym, jak Jean-Pierre Dantine dał sygnał o gotowości SNB do działań. Od kilku dni wyraźnie spadają stawki LIBOR. Wczoraj benchmarkowy trzymiesięczny wynosił -0,964 proc., czyli znacznie poniżej środka przedziału -0,75 proc. To może sugerować (chociaż nie musi) oficjalną decyzję SNB o obniżeniu w dół przedziału tych stawek w ciągu kilkunastu dni – uważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
– Rynek jest w stanie gotowości co do możliwej interwencji. Co więcej, SNB mówi, że może w każdej chwili interweniować, ale nie ma potwierdzenia tego. To tylko spekulacje – twierdzi Neil Jones, zarządzający z Mizuho Banku.
– Ruch na parze euro-frank przyciąga uwagę. Generuje on większą zmianę kursu euro. To jest jak na razie niejasne, ale będzie więcej dyskusji co do tego, co SNB zrobi w następnej kolejności – ocenia Ian Stannard, strateg z banku Morgan Stanley.