Rynek naftowy wciąż daje zarobić – tym, którzy zdołają trafnie odgadnąć średnioterminowy trend. Przez ostatnie trzy miesiące baryłka ropy gatunku WTI zdrożała o 25 proc., a gatunku Brent o 33 proc. Do odrobienia zeszłorocznej silnej przeceny droga jest wciąż jednak bardzo daleka. Od początku roku ropa WTI zdrożała o zaledwie 6 proc., a Brent o 14 proc. Pierwsza z nich jest o 43 proc. tańsza niż 12 miesięcy temu, a druga o 40 proc. Fundamenty na rynku nie zmieniły się zaś na tyle, by powróciły ceny sprzed roku.
Rozstrzał w prognozach
Średnia prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że w nadchodzących tygodniach ropa lekko stanieje, by w drugim półroczu umiarkowanie drożeć. O ile na początku tego tygodnia za baryłkę surowca gatunku WTI płacono 57 USD, a za baryłkę gatunku Brent 65 USD, to na koniec drugiego kwartału mają one kosztować odpowiednio 52 USD i 57,5 USD, a na koniec roku 64 USD i 69 USD. Rozstrzał pomiędzy prognozami poszczególnych analityków jest jednak dosyć duży. Najbardziej „niedźwiedzia" prognoza, autorstwa analityków Citigroup, mówi o 35 USD za baryłkę ropy WTI na koniec drugiego kwartału i 57 USD na koniec roku. Została ona napisana w połowie kwietnia. Najbardziej „bycza", również kwietniowa, prognoza autorstwa analityków Macquarie Capital wskazuje zaś na 61 USD na koniec drugiego kwartału i 81 USD na koniec roku. Przewidywania z końcówki 2014 r. mówiły jeszcze, że cena ropy WTI będzie na koniec czerwca 2015 r. przekraczać 70 USD za baryłkę. W przypadku ropy Brent najniższa prognoza (ANZ Banku) mówi o 43,5 USD, a najwyższa tegoroczna o 71 USD za baryłkę.
Tak duże rozbieżności między prognozami wskazują, że sytuacja na rynku jest wciąż bardzo niepewna. Wojny w Jemenie oraz w Libii ożywiły niepokój co do stabilności dostaw surowca z Bliskiego Wschodu do Europy.
– Wiele wskazuje na to, że ropa naftowa w najbliższych miesiącach utrzyma trend wzrostowy. Za taki stan rzeczy odpowiedzialne będą dwa czynniki – niewątpliwie tym najważniejszym nadal pozostaje napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie, gdzie koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej prowadzi bombardowanie strategicznych celów szyickiej bojówki Huti. Duże zaangażowanie Rijadu, mogące skutkować zakłóceniami w dostawach czarnego złota, budzi niepewność na rynku surowców, co sukcesywnie przyczynia się do budowy presji kupujących. Na wartość ropy wpłynie również zbliżający się sezon urlopowy. Wzmożony ruch, szczególnie na europejskich drogach, naturalnie przełoży się na intensyfikację popytu, a tym samym wzrost cen na stacjach paliw – mówi Marcin Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska.
Jednocześnie amerykańscy producenci czarnego złota przez kilka ostatnich miesięcy wstrzymywali wydobycie z mniej opłacalnych szybów. Według danych firmy Baker Houghs od października spółki wydobywające ropę w USA zamknęły 56 proc. szybów. Wydobycie w Stanach Zjednoczonych spadło więc w tygodniu zakończonym 17 kwietnia do 9,37 mln baryłek dziennie, czyli najniższego poziomu od sześciu tygodni. W tym czasie amerykańskie rafinerie przerabiały 16 mln baryłek dziennie, po uwzględnieniu czynników sezonowych najwięcej od 1989 r. Popyt na surowiec w USA więc rośnie. Na świecie pozostaje on jednak stosunkowo słaby. Gospodarka Chin, czyli największego konsumenta energii na świecie, przechodzi poważne spowolnienie, a ożywienie gospodarcze w Europie jest wciąż dość kruche. Istnieje co prawda ryzyko, że wojna w Jemenie doprowadzi do ataków na saudyjskie instalacje naftowe oraz na żeglugę w cieśninie łączącej Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim, ale poza tym niewiele czynników może uderzyć w podaż. Wielu analityków mówi więc o stabilizacji cen – rynek znalazł dno w styczniu, nieco się od niego odbił, ale zeszłorocznej przeceny w tym roku już nie odrobi.