Rynek ropy szuka stabilizacji

Bliskowschodnie niepokoje oraz spadek liczby szybów w USA doprowadziły do cenowego odbicia na rynku naftowym. Odrobienie zeszłorocznej przeceny wydaje się jednak niemożliwe.

Publikacja: 02.05.2015 11:01

Rynek ropy szuka stabilizacji

Foto: Bloomberg

Rynek naftowy wciąż daje zarobić – tym, którzy zdołają trafnie odgadnąć średnioterminowy trend. Przez ostatnie trzy miesiące baryłka ropy gatunku WTI zdrożała o 25 proc., a gatunku Brent o 33 proc. Do odrobienia zeszłorocznej silnej przeceny droga jest wciąż jednak bardzo daleka. Od początku roku ropa WTI zdrożała o zaledwie 6 proc., a Brent o 14 proc. Pierwsza z nich jest o 43 proc. tańsza niż 12 miesięcy temu, a druga o 40 proc. Fundamenty na rynku nie zmieniły się zaś na tyle, by powróciły ceny sprzed roku.

Rozstrzał w prognozach

Średnia prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga mówi, że w nadchodzących tygodniach ropa lekko stanieje, by w drugim półroczu umiarkowanie drożeć. O ile na początku tego tygodnia za baryłkę surowca gatunku WTI płacono 57 USD, a za baryłkę gatunku Brent 65 USD, to na koniec drugiego kwartału mają one kosztować odpowiednio 52 USD i 57,5 USD, a na koniec roku 64 USD i 69 USD. Rozstrzał pomiędzy prognozami poszczególnych analityków jest jednak dosyć duży. Najbardziej „niedźwiedzia" prognoza, autorstwa analityków Citigroup, mówi o 35 USD za baryłkę ropy WTI na koniec drugiego kwartału i 57 USD na koniec roku. Została ona napisana w połowie kwietnia. Najbardziej „bycza", również kwietniowa, prognoza autorstwa analityków Macquarie Capital wskazuje zaś na 61 USD na koniec drugiego kwartału i 81 USD na koniec roku. Przewidywania z końcówki 2014 r. mówiły jeszcze, że cena ropy WTI będzie na koniec czerwca 2015 r. przekraczać 70 USD za baryłkę. W przypadku ropy Brent najniższa prognoza (ANZ Banku) mówi o 43,5 USD, a najwyższa tegoroczna o 71 USD za baryłkę.

Tak duże rozbieżności między prognozami wskazują, że sytuacja na rynku jest wciąż bardzo niepewna. Wojny w Jemenie oraz w Libii ożywiły niepokój co do stabilności dostaw surowca z Bliskiego Wschodu do Europy.

– Wiele wskazuje na to, że ropa naftowa w najbliższych miesiącach utrzyma trend wzrostowy. Za taki stan rzeczy odpowiedzialne będą dwa czynniki – niewątpliwie tym najważniejszym nadal pozostaje napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie, gdzie koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej prowadzi bombardowanie strategicznych celów szyickiej bojówki Huti. Duże zaangażowanie Rijadu, mogące skutkować zakłóceniami w dostawach czarnego złota, budzi niepewność na rynku surowców, co sukcesywnie przyczynia się do budowy presji kupujących. Na wartość ropy wpłynie również zbliżający się sezon urlopowy. Wzmożony ruch, szczególnie na europejskich drogach, naturalnie przełoży się na intensyfikację popytu, a tym samym wzrost cen na stacjach paliw – mówi Marcin Jędrzejak, dyrektor zarządzający Saxo Bank Polska.

Jednocześnie amerykańscy producenci czarnego złota przez kilka ostatnich miesięcy wstrzymywali wydobycie z mniej opłacalnych szybów. Według danych firmy Baker Houghs od października spółki wydobywające ropę w USA zamknęły 56 proc. szybów. Wydobycie w Stanach Zjednoczonych spadło więc w tygodniu zakończonym 17 kwietnia do 9,37 mln baryłek dziennie, czyli najniższego poziomu od sześciu tygodni. W tym czasie amerykańskie rafinerie przerabiały 16 mln baryłek dziennie, po uwzględnieniu czynników sezonowych najwięcej od 1989 r. Popyt na surowiec w USA więc rośnie. Na świecie pozostaje on jednak stosunkowo słaby. Gospodarka Chin, czyli największego konsumenta energii na świecie, przechodzi poważne spowolnienie, a ożywienie gospodarcze w Europie jest wciąż dość kruche. Istnieje co prawda ryzyko, że wojna w Jemenie doprowadzi do ataków na saudyjskie instalacje naftowe oraz na żeglugę w cieśninie łączącej Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim, ale poza tym niewiele czynników może uderzyć w podaż. Wielu analityków mówi więc o stabilizacji cen – rynek znalazł dno w styczniu, nieco się od niego odbił, ale zeszłorocznej przeceny w tym roku już nie odrobi.

– Spadająca liczba czynnych szybów w USA wskazuje, że dno zostało znalezione. Wielu inwestorów rzuca więc ręcznik na ring i przestaje grać na przecenę – twierdzi John Kilduff, partner w funduszu Again Capital.

– Światowy popyt na ropę jest większy niż w zeszłym roku, ale potencjał do zwyżek cen jest wciąż niewielki. Co prawda popyt zwiększa się w gospodarkach rozwiniętych, ale w gospodarkach wschodzących musi się on mierzyć z silnymi przeciwnymi wiatrami, związanymi chociażby ze spowolnieniem w Chinach – wskazuje Francisco Blanch, strateg z Bank of America Merrill Lynch. Analitycy z jego banku wskazują również, że jeśli porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego się utrzyma i zostaną uchylone sankcje na irańską ropę, podaż surowca na rynku się zwiększy, co nie będzie sprzyjało wzrostowi cen. Iran potrzebuje gotówki, więc będzie się starać szybko zwiększyć eksport zaraz po faktycznym zniesieniu sankcji. Wyliczenia analityków BofA Merill Lynch mówią, że Iran może powiększyć swój eksport o 0,7 mln baryłek dziennie, do 2 mln baryłek, co przyczyniłoby się do obniżenia cen nawet o 5–10 USD za baryłkę.

Amerykańska podaż

Najważniejsze dla rynku mogą się okazać dane dotyczące wydobycia ropy w USA. Spadek liczby działających szybów był czynnikiem, który przyczynił się do odbicia na rynku naftowym w ostatnich trzech miesiącach. Inwestorzy uznali, że wpłynie on też na obniżkę podaży amerykańskiej ropy, gdyż spada opłacalność wydobycia ze złóż łupkowych. To może być jednak zwodnicze. Choć liczba szybów spada od jesieni, to produkcja lekko zaczęła się zmniejszać dopiero w kwietniu – wcześniej przez pięć tygodni stabilizując się po kilku miesiącach zwyżek. Co prawda wiele szybów wyłączono, ale w tych, które pracują, zwiększano wydobycie. Dzięki coraz lepszym technologiom amerykański przemysł naftowy zwiększa wydajność, a wydobycie ropy łupkowej staje się coraz tańsze. Spodziewano się, że zeszłoroczna naftowa przecena mu mocno zaszkodzi. Tak się jednak nie stało. Rex Tillerson, prezes koncernu ExxonMobile, zwrócił uwagę, że dał o sobie znać podobny mechanizm jak na rynku gazu łupkowego. W 2009 r. było w USA 1,2 tys. szybów wydobywających 5,5 mld stóp sześc. tego surowca dziennie przy cenie wynoszącej około 8 USD za 1 tys. stóp sześc. Obecnie ceny wynoszą nawet tylko 2,5 USD za 1 tys. stóp sześc., produkcja sięga 7,3 mld stóp sześc. dziennie, a pracuje na to zaledwie 280 szybów. – Czy w ciągu pięciu lat podobnie zmieni się rynek ropy łupkowej? Nie wiem, ale to bardzo odporny sektor. Ludzie będą tym zaskoczeni – zauważył Tillerson.

W długim terminie raczej trudno się więc spodziewać powrotu na rynek naftowy silnego trendu wzrostowego. To oczywiście nie oznacza, że w średnim i krótkim terminie ropa nie da inwestorom zarobić.

[email protected]

Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów