Spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego w Chinach i na innych emerging markets poważnie zagraża niemieckiemu eksportowi, a niekontrolowany napływ imigrantów staje się wyzwaniem dla tamtejszych finansów.
Ten tydzień obfitujący w dane makroekonomiczne powinien dać pewną wskazówkę, czy największa gospodarka strefy euro zdoła pokonać przeciwności nagromadzone w ostatnich tygodniach, czy też jest ryzyko, że osiądzie na mieliźnie.
Pierwszy raport sygnalizujący, że może być marnie, pojawił się w poniedziałek. Londyńska firma Markit Economics poinformowała, że obliczany przez nią PMI dla przemysłu i usług spadł w Niemczech we wrześniu do 54,1 pkt z 55 pkt w poprzednim miesiącu. Wstępny odczyt z 23 września wskazywał na 54,3 pkt. Wrześniowy PMI jest najniżej od dwóch miesięcy.
Wtorek i środa przyniosą dane, które pomogą ocenić stan niemieckiego przemysłu. Ekonomiści przewidują, że w sierpniu wzrosły zarówno zamówienia w fabrykach, jak i ich produkcja. Ale skandal w Volkswagenie wybuchł 18 września i danie sierpniowe mogą okazać się bez znaczenia.
– Najgorszy scenariusz jest taki, że poważnego uszczerbku doznaje znak jakości „Made in Germany" i spada popyt na niemieckie samochody i maszyny – uważa Holger Sandte z Nordea Markets w Kopenhadze. Obliczył, że jeśli produkcja VW spadnie o 10 proc., to PKB straci ćwierć punktu procentowego. – To mało prawdopodobne, ale wykluczyć tego nie można – dodał.