Najlepiej jak dotąd radzącymi sobie akcjami na Wall Street są te, których zwykle inwestorzy poszukują, kiedy gospodarka ma się niedobrze. Chodzi o producentów wszystkiego - od środków higieny po żywność. To kolejna czarna chmura nad głowami inwestorów giełdowych obawiających się spowolnienia wzrostu w największej gospodarce świata.
Walory producentów dóbr konsumenckich pierwszej potrzeby notowanych w indeksie Standard&Poor's500 wśród których są tacy giganci jak Procter&Gamble, czy Coca-Cola, od siedmiu tygodni z rzędu biją ten referencyjny wskaźnik. To najdłuższa taka seria od listopada 2007 roku, kiedy gospodarka Stanów Zjednoczonych znajdowała się na krawędzi ostatniej recesji.
Podskoczyły wyceny tej grupy spółek. Obecnie ich wskaźnik cena/zysk jest o 14 proc. powyżej śr4edniej z pięciu ostatnich lat, wskazują dane Bloomberga.
- Z rynku ucieka płynność, ze stołu znika też ryzyko - zauważa Walter Todd, zarządzający Greenwood Capital Associates, firmy, której aktywa wynoszą ponad miliard dolarów. Podkreśla on, że inwestorzy kupują akcje spółek użyteczności publicznej i producentów podstawowych artykułów konsumenckich , a pozbywają się walorów firm o mniejszej kapitalizacji. - Jest to odzwierciedleniem niepewności co do kondycji gospodarki - nie ma wątpliwości Todd.
Te dwie pierwsze grupy są jedynymi, które zanotowały wzrosty w Standard&Poor's500 w okresie minionych sześciu miesięcy. Indeks ten od początku stycznia 2016 stracił 5,2 proc. z powodu obaw o sytuację w Chinach i ucieczki od surowców, a inwestorzy przychylnym okiem spoglądają na branże, których wyniki finansowe są mniej uzależnione od tempa wzrostu gospodarki.