Do tak szybkiego odbicia na rynku naftowym przyczyniło się porozumienie Rosji, Arabii Saudyjskiej, Kataru i Wenezueli o zamrożeniu produkcji ropy na poziomie ze stycznia, spadek liczby aktywnych szybów w USA, a także ogólna poprawa nastrojów na światowych rynkach. Czy to jednak wystarczy, by zwyżki na rynku naftowym były kontynuowane?

– Rynek dał się trochę ponieść, tylko w drugą stronę niż w styczniu, gdy ceny spadały w związku z obawami przed światowym kryzysem gospodarczym – twierdzą analitycy firmy Energy Aspects. Część ekspertów wskazuje również, że powrót cen ropy na poziom 50 USD może skłonić amerykańskie spółki naftowe do zwiększenia produkcji, co wyhamuje dalsze wzrosty cen.

Neil Atkinson, szef działu rynków naftowych w Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA), wskazuje zaś, że porozumienie czterech państw o zamrożeniu produkcji na poziomie stycznia może okazać się mało znaczącym gestem. – Z tej grupy producentów tylko Arabia Saudyjska ma jakąkolwiek możliwość zwiększenia wydobycia – przypomina Atkinson.